Roy:Nie chodzi o pieniądze,Ja kocham ten sport!

Dziś odbędzie się konferencja prasowa anonsująca starcie wieloletniego króla P4P - Roya Jonesa Jr. (54-7, 40 KO) z Dannym Santiago (31-4-1, 19 KO).

Choć Roy w bardzo słabym stylu przegrał ostatnie dwie walki, nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Jego najbliższy pojedynek odbędzie się 7 października w Pensacoli na Florydzie. Co ciekawe, organizatorzy ustalili umowny limit w wysokości 185 funtów, choć Junior w przyszłości nie wyklucza możliwości zejścia do kategorii półciężkiej.

- Musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie czy wolę siedzieć w domu czy boksować. Problem w tym, że to pierwsze bardzo szybko mnie znudziło. Nadal chce wychodzić do ringu i czuć tę atmosferę. Bezczynność może mnie doprowadzić do otyłości albo innych kłopotów, a ja chcę walczyć i wygrywać - Jones wyznał Danowi Rafaelowi z ESPN.

- Nie chcę odchodzić po ostatnich porażkach. To nigdy nie przyszło mi do głowy - powiedział mistrz czterech kategorii wagowych. - Czuję się świetnie i nie zamierzam jeszcze kończyć kariery. Uwielbiam walczyć przed własną publicznością, dlatego tak chętnie wracam do Pensacoli.

- Tu nie chodzi o pieniądze, one nie są najważniejsze. Wiem, że nie zarobię na tej walce. Po prostu kocham ten sport i chcę boksować, by przekonać się czy wciąż mogę wygrywać, a uważam, że tak właśnie jest - oświadczył Roy.

bokser.org/espn

Nie wiem co o tym myśleć,Roy to wielki pięściarz ale chyba powinien odpuścić...

Podoba mi się takie nastawienie do życia. Każdy żyję i czeka na tą emeryturę. Tak jakby głównym celem w życiu człowieka była emerytura.Roy natomiast bardzo ambitnie, boi się dostać brzucha i jak powiedział nie lubi się nudzić. Pełne uznanie.

Owszem pełne uznanie za to co osiągnął ale po co rozmieniać się na drobne? Zgarnął prawie wszystko, był niesamowicie utytułowany a w swoim prime nie do zatrzymania. Jeśli boi się otyłości to może aktywnie spędzać czas nie koniecznie wychodząc na ring. Ale jeśli tak ciężko mu jest rozstać się z boksem to niech zawalczy sobie jakieś 2-3 walki z kelnerami w swojej Pensacoli i emeryturka

http://www.bokser.org/content/2010/09/09/075053/index.jsp

Roy jest moim idolem,chciałbym jeszcze go zobaczyć w ringu...ale to już nie to samo

Niech się z Tysonem skuma bo jemu też się na starość brzuszek znudził

Roy kasę ma...

Gołota też nie musiał wychodzić do Adamka,Adamek,to przy Gołocie podobno biedak...Ten Taniec z Gwiazdami,to też nie z bidy...

Ogólnie żyje się tylko raz,boks ich wciągnął,ciężko robić co innego...

Od dzieciaka całe dnie spędzać na sali, a później? Co tu robić.
Roy na pewno nie walczy dla pieniędzy, dzieci mu nie głodują, a nie sadze, żeby rozrzucał pieniądze tak jak Floyd.

Właśnie,dla nich to jest pasja trudno z niej zrezygnować na pewno jest to świetne uczucie jak wychodząc do ringu słyszysz swoich fanów nawołujących twoje imię

Kurcze pamiętam czasy całkowitej dominacji Roya w półciężkiej każdy wtedy marzył o walce Darka Michalczewskiego z nim. Później poszedł do ciężkiej zdobył pas od Ruiza i się zaczęło...
Przed walką z Greenem byłem jeszcze skłonny uwierzyć że coś w sobie ma ale walka z Hopkinsem to była katastrofa
Boks jednak uzależnia i tacy bokserzy jak Roy czy choćby nasz Gołota to są żywe przykłady. Inna sprawa to np. Evander H który ma więcej alimentów do zapłaty w miesiąc niż nasi profi zarabiają na swoich walkach.

Jak się czymś żyje przez 20 lat, to potem trudno sobie odpuścić

rodaro evander był świetnym bokserem,walczył z najlepszymi ale właśnie te jego alimenty go zniszczyły