Postaram się opisać sprawę w sposób przystępny dla każdego, unikając terminów rodem z kongresu naukowego bioenergetyków wysiłku fizycznego
Pominę tutaj takie sprawy, jak występowanie karnityny, źródła jej syntetyzacji, rola w pracy mięśnia sercowego itd., bo te aspekty są dość obszernie opisane w innych tematach. Ograniczę się jedynie do łopatologicznego wyjaśnienia, jak naprawdę działa karnityna, dlaczego na wiele osób nie działa, co jest konsekwencją złego jej przyjmowania
A więc do rzeczy.
Czy karnityna działa, czy jest tylko wyrzucaniem pieniędzy w błoto? Jak najbardziej działa, niestety przez 95% ludzi jest przyjmowana w nieodpowiedni sposób, co daje efekt odwrotny do pożądanego.
Jak to działa?
W dużym skrócie, karnityna pomaga transportować długołańcuchowe kwasy tłuszczowe do macierzy mitochondrialnej, gdzie są one spalane i zamieniane w energię. Działa to podobnie do pieca grzewczego w domu. Wrzucamy opał, który spalając się daje energię, w tym wypadku ciepło.
Jak wiemy z lekcji chemii, ze szkoły podstawowej, spalanie to nic innego, jak utlenianie. Zatem do spalania czegokolwiek potrzebny jest tlen. Tak, jak do spalania paliwa w silniku samochodowym potrzebny jest tlen, tak do spalania tłuszczu potrzebny jest on w mitochondrium.
Skoro wiemy, jak to działa, odpowiedzmy sobie na pytanie, dlaczego karnityna jest powszechnie uznawana za środek nieskuteczny.
Popełniane są 2 podstawowe błędy:
1) Przyjmowanie karnityny w nadmiarze i w dni nietreningowe lub nawet przyjmowanie jej bez podejmowania jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Jak wspomniałem wyżej, do spalania tłuszczu niezbędny jest tlen, dużo tlenu. Odpowiednią jego ilość możemy uzyskać w mitochondriach tylko i wyłącznie poprzez wysiłek fizyczny. Organizm ludzki jest stworzony tak, aby funkcjonować jak najmniejszym kosztem, a co za tym idzie, w stanie spoczynku będzie
pobierał i zużywał tylko niezbędną ilość tlenu dla podtrzymania podstawowych funkcji metabolicznych (pomijam tutaj inne kwestie, ograniczając się tylko do tlenu). Zatem podstawowym czynnikiem wpływającym na spalanie tkanki tłuszczowej jest zwiększenie ilości tlenu w mięśniach poprzez trening.
W chwili, gdy przyjmujemy karnitynę, a nie podejmujemy żadnego wysiłku, otrzymujemy efekt odwrotny do spalania tłuszczu. Karnityna transportuje kwasy tłuszczowe do mitochondrium, ale nie jest spalana, bo przez brak aktywności nie "podaliśmy tlenu". Co się dzieje w takim przypadku? Karnityna zaczyna się odkładać na błonie mitochondrialnej, tworząc nieprzepuszczalną warstwę. Efekt tego jest taki, że do zablokowanego mitochondrium kwasy tłuszczowe ani tlen już się nie dostają, bądź dostają w bardzo ograniczonych ilościach, przez co spalanie tłuszczu drastycznie spada. Nie twierdzę, że dzieje się to po 1 źle przyjętej dawce, ale też nikt nie robi 1-dniowych cyklów. 1 źle przeprowadzony cykl karnitynowy może skutecznie ograniczyć nasze zdolności do spalania tkanki tłuszczowej na długi czas.
2) Drugim błędem podczas cyklów karnitynowych jest dieta ze zbyt dużą ilością kalorii. W takim przypadku karnityna będzie działała na zjadane przez nas tłuszcze oraz na kwasy tłuszczowe wyprodukowane przez wątrobę z nadmiaru zjadanych węglowodanów.
Jak w takim razie stosować karnitynę?
Przede wszystkim nie ma żadnego "ładowania się" nią przez cały dzień oraz w dni nietreningowe. Apogeum swojego działania w organizmie osiąga 3 godziny po zażyciu i utrzymuje wysoki poziom przez kolejne 2-3 godziny. Zatem karnitynę przyjmujemy 3 godziny przed treningiem , wielkość dawki uzależniając od masy ciała, ilości tkanki tłuszczowej oraz długości i intensywności treningu.
Jeśli ktoś z Was stosował l-karnitynę i nie zauważył żadnych efektów jej działania, niech przeczyta to, co napisałem powyżej i odpowie sam przed sobą, czy nie popełniał wspomnianych błędów.
Życzę miłej lektury i wyciągnięcia własnych wniosków