Zaczne od historyjki, żeby nie było komentarzy że jestem dyskotekowcem i mi sie nóg ćwiczyć nie chciało. Mam dosyć banalne pytanie pare lat temu o tym czytalem. Otóż kiedyś jako normalny chłopak chodziłem sobie na siłownie i ćwiczyłem wszystkie partie ciała z powodzeniem. Siła jak również i masa pomimo tego że grałem też regularnie w kosza rosły w oczach. Zostało mi pare centymetrów żeby wreszcie zapakować na wymiarowy kosz. Po wakacyjnej przerwie od siłowni w pewien dzien dostałem od chrzestnej kase na karnet zeby w nastepny dzien pojść na siłkę i walczyc o te centymetry wyskoku. I niestety wracając do domu kiedy przechodziłem przez pasy Potrącił mnie samochód. Miałem uszkodzone więzadło w kolanie i pare miesiecy przelezalem w łóżku. Mój cel aby osiągnąć murzyński wyskok wtedy stał się już nierealny. Po paru miesiącach zaczełem chodzić na siłownie aby odzyskac sprawność z tym że nie mogłem ćwiczyć nóg. trwało to jakieś 3-4 miesiące. Do tego wypadek znacznie zmniejsył mi mięśnie prawej nogi.
Mianowicie moje pytanie jest takie: Czy to że będę ćwiczył Tylko mięśnie nóg, klatki która odstaje od pleców, oraz barków które zaniedbałem i prostowników których ćwiczyć także nie mogłem da mi większe efekty niż gdybym ćwiczył wszystko? Czy gdy całą tygodniową energię przeznaczę na te grupy mięśniowe to otrzymam jakiś efekt? Dodam że doświadczenie jako takie mam. Wiem które ćwiczenia na mnie skutkują, który plan daje mi kopa.