9 miesięcy temu wróciłem na siłownie po ponad 2 letniej przerwie. Patrząc z perspektywy czasu na swoją kontuzję uznałem, że była ona wynikiem zbyt intensywnego treningu oraz słabej rozgrzewki. Od powrotu traktuję rozgrzewkę jako najważniejszą cześć treningu i było wszystko ok. Po kilku miesiącach jak złapałem już trochę siły i zwiększyłem ciężary bark znów zaczął się odzywać. Na początku poprostu go "czułem", lewa ręka szybciej się męczyła itp. Z czasem jednak ból się nasilał tak że musiałem robić co jakiś czas tygodniowe przerwy.
Najbardziej "inwazyjne" dla mnie ćwiczenia to wyciskania na klatkę i barki. Ból zawsze pojawiał się z opóźnieniem, tzn. trenowałem w poniedziałek klatkę i biceps, czułem na treningu lekko bark, we wtorek miałem wolne i było wszystko ok, a w środę budziłem się z ostrym bólem barku, który utrudniał mi nawet unoszenie ręki. Stosowałem maść "ben-gay" i ból znikał w ciągu jednego dnia, ale pojawiał się znów po intensywnym wyciskaniu.
Dotrwałem tak do wakacji i miesięcznej przerwy, poszedłem na USG, które nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku. Byłem także na 3-tygodniowej rehabilitacji, na którą składały się elektro-magnez, prądy "Traberta", ultradźwięki.
Teraz po wakacjach wróciłem do treningu, ale po klatce znów lekko czuję ten bark. Na razie nie ma co mówić o bólu, ale czuję go i obawiam się, że jak zacznę cykl na masę z większym ciężarem to kontuzja się odnowi :( (obecnie robię wytrzymałość)
Co robić? Skoro USG nic nie wykazało to co jest nie tak? Jak zdiagnozować problem? Stosować jakieś maści albo tabletki?