Mam z tym problem praktycznie od zawsze, myślałem, że z czasem łapska się przyzwyczają i będzie ok, ale już jakiś czas ćwiczę i nic się nie zmienia!
Przykład z dziś - robię plecy, zaczynam od MC, idzie ładnie, jest progres...
ale o ile w MC zaliczyłem progres to w następnym ćwiczeniu - wiosłowaniu nie daję już rady... i to nie przez zmęczone plecy a cholerne łapska!!
Czuję, że plecy zdecydowanie by jeszcze mogły, że mógłbym do***ać większe ciężary.. ale sztanga po prostu sama wylatuje z łap, chwyt jest mega nie pewny, a dłonie i przedramiona pieką PIEKIELNIE...
Tak jak mówię, myślałem, że z biegiem czasu jakoś same mi się łapska wzmocnią, ale chyba nic z tego.. także pomóżcie coś zaradzić ludzie!