Mam 16 lat, 182 cm wzrostu i 106/7 kg. Pół roku temu byłem u dietetyka, ale g**** mi to dało. Kazał jeść same warzywa i dieta 1000 kcal. Wyśmiałem go.
Do rzeczy:
Uwielbiam jeśc mięso: schabowe z panierką lub bez bo mniej maja kalorii, karkówki, kiełbasy podwawelskie, śląskie, swojskie, szynki ze schabu, mielonki i drób. Tydzień bez tych potraw nie istnieje dla mnie. Uwielbiam jeśc, tak więc wyglądam jak wyglądam, lecz nawyków nie zmienie. Do tego nie umiem przestawić się na chleb chrupki/razowy. Po prostu uwielbiam chleb przenny (zwykły), bułki, jadłem to od małego i po prostu kocham.
Masła zazwyczaj nie jem, zup mało (gdyż nie najadam sie zupkami i jestem po 10 minutach głodny). Po wielu dietach albo nie daje rady psychicznie, albo fizycznie. Jak wiadomo uczę się -> bardzo dobrze, a jesli człowiek chce sie uczyc i mysli o jedzeniu, to gowno a nie nauczy sie. Potrafie sie wstrzymac od slodyczy, ale nie w tym problem. Czesto wracam do domu okolo 14 godziny. Mama przyjezdza pod wieczor, okolo 17/18. Do tej pory potrafie wrabac pelno slodyczy dostepnych w domu oraz roznych roznosci z lodowki. Wiem, ze jest to blad. Jestem tego swiadom.
Czy istnieje dla mnie jakas nadzieja? Nie chce dluzej zachowywać swojej wagi, ja chce do cholery schudnac! Co mam zreć aby spalic to sadlo, pozbyc sie cyckow z tluszczu aby nie wstydzic sie rozebrac. Zwykly rowerek stacjonarny wiele nie da, do biegania niemam kondycji (bierne palenie, nie z mojej winy od dziecinstwa), pompek nie umiem, za ciezko mam.
Mam zdrową tarczyce, wiec wszystko ok.
Chciałbym kiedys moc cieszyc sie zyciem tak jak moi rowiesnicy, a poki co jestem zakompleksionym grubasem. Proszę o pomoc.
Nie moge uzywac zadnych spalaczy tluszczu, gdyz mam 16 lat i nie chce sobie zaszkodzic.
Czy istnieja jakies diety, ktore beda pode mnie pasowały?
Pozdrawiam z góry i proszę, a wręcz błagam o pomoc.