MISTRZOSTWA ŚWIATA MUAYTHAI BANGKOK 27.11-5.12.2010 – ROZPOCZĘTE
Po zebraniu całej reprezentacji na lotnisku w Warszawie
w piątek 26 listopada, po prawie 30-godzinnej podróży, dotarliśmy bez większych przeszkód do Bangkoku. Od razu dało się poczuć typowy klimat dla tego regionu, gdzie temperatura w dzień wynosi około 35-40 stopni a w nocy 20-30 stopni. Wilgotność powietrza także jest zupełnie inna niż w naszej strefie klimatycznej, więc nawet oddycha się tu inaczej. Zakwaterowani zostaliśmy w bardzo przyjemnym hotelu IMPERIAL QUEEN’S PARK HOTEL, gdzie manager reprezentacji Robert Karpiński zarejestrował i zakwaterował całą drużynę. Po dokonaniu wszelkich opłat i formalności wszyscy mogli udać się do swoich pokoi, aby w końcu odpocząć. Tego samego dnia odbyło się też spotkanie dla managerów, podczas którego podano najważniejsze informacje dotyczące Mistrzostw, organizacji, zawodników jak i ceremonii rozpoczęcia. Wszystkich tych spraw pilnował a następnie przekazał nam w niniejszej relacji trener Robert Karpiński, który jak pisaliśmy wcześniej pełni w naszym zespole odpowiedzialną funkcję managera.
Do hotelu zjechało około 85 reprezentacji krajów z całego świata, ze wszystkich kontynentów, a samych startujących zawodników było około 500. ZDJĘCIE ZDJĘCIE Tego dnia zostały także podane informacje dotyczące seminarium szkoleniowego KHAN DEGREE SEMINAR, na którym naszym przedstawicielem będzie Krzysztof Grajek pełniący jednocześnie również funkcję sędziego na tych mistrzostwach.
To bardzo ważne wydarzenie, ponieważ egzamin kończący to szkolenie będzie przeprowadzony bardzo uroczyście i zgodnie z tradycjami, a uzyskany stopień pozwoli naszemu instruktorowi udzielać stopni na poszczególne KHANY w MUAYTHAI, wszystkim zrzeszonym członkom PZMT, którzy oczywiście go zdadzą.
Drugiego dnia, czyli w sobotę odbyła się oficjalna waga dla wszystkich zawodników, oraz badania lekarskie. Niektórzy z naszych kadrowiczów mieli jeszcze trochę do zrzucenia, ale po konkretnym biegu i wylewaniu litrów potu wszyscy stanęli na oficjalnym ważeniu i bez przeszkód zostali zarejestrowani, każdy w swojej kategorii wagowej. Przypomnijmy naszą reprezentację.
JUNIORZY
CEZARY ZUGAJ – BIAŁOSTOCKI KLUB MUAYTHAI – 63, 5kg
OSKAR STASZCZAK – RACZADAM KRAKÓW – 71kg
GRZEGORZ KOPROWSKI – DRAGON WROCŁAW – 75kg
REMIGIUSZ SZKUDLAREK – KPZMT – 81kg
SENIORZY
GRZEGORZ OCHLIK – WARRIOR ŁÓDŹ – 63, 5kg
KSENIA ŁYCZKO – PERFEKCJA TARNÓW – 67kg
MARCIN ŁEPKOWSKI – RACZADAM KRAKÓW – 67kg
PIOTR SOBCZYŃSKI – MUAYTHAI KIELCE – 71kg
Podczas całej wagi i rejestracji, poza managerem reprezentacji, zawodników pilnował oficjalny trener kadry HUBERT LISOWSKI. W zespole naszym był także Cezary Zugaj - ojciec i trener naszego zawodnika, również Cezarego Zugaja
oraz Prezes Polskiego Związku Muaythai RAFAŁ SZLACHTA, który ze względu na pełnioną funkcję Sekretarza Generalnego Europejskiej Federacji Muaythai musiał do Bangkoku przylecieć trochę wcześniej i spotkał się tam z nami dopiero na miejscu.
Po południu wszystkie reprezentacje zostały zawiezione do miejsca gdzie odbywają się Mistrzostwa MALL BANGKAPI na uroczyste otwarcie połączone z różnego rodzaju występami i pokazami. Miejscem zawodów okazało się ogromne centrum handlowe gdzie na jednej z hal, specjalnie przygotowanej do tego wydarzenia, umieszczono 3 ringi, miejsce dla zawodników, gości oraz widowni. Po uroczystych przemówieniach i wprowadzeniu wszystkich reprezentacji, nastąpiło oficjalne otwarcie a następnie występy
Największym uznaniem cieszyły się pokazy Muaythai, które w tym roku podzielone były na kilka części. Prezentowane w tej części widowiska techniki, były naprawdę profesjonalnie przygotowane.
Po zakończeniu występów, wszyscy udali się do hotelu a nasz manager Robert Karpiński, jeszcze tego samego dnia, udał się na oficjalne losowanie walk poszczególnych zawodników w ich kategoriach wagowych, zaś trener reprezentacji Hubert Lisowski na trening z zawodnikami.
Po losowaniu wiadomo już było, że na drugi dzień, czyli 28 listopada w niedzielę, walczyć będzie dwóch naszych zawodników seniorów: GRZEGORZ OCHLIK – 63, 5kg, który stoczy walkę z Francuzem ADAD NOSREDINE oraz MARCIN ŁEPKOWSKI – 67kg walczący z zawodnikiem z Kazachstanu NAROMONOVEM BAURJANEM. Pozostało nam tylko życzyć powodzenia i trzymać kciuki - reszta zależała już od chłopaków.
Po zjedzeniu śniadania i chwili odpoczynku wyruszyliśmy pierwszym autokarem, gdyż walka Grzegorza była już 5 a Marcina 12. Po dotarciu na halę, trener wraz z managerem zajęli się zawodnikami, by przygotować ich do walki.
Pierwszy walczył Grzegorz z Francuzem. W narożniku stał manager reprezentacji Robert Karpiński, który jest jednocześnie trenerem Grzegorza oraz trener kadry Hubert Lisowski. W pierwszej rundzie Grzegorz nie skupiał się za bardzo na ataku, tylko próbował sprawdzić i wyczuć swojego przeciwnika. Natomiast już w drugiej zdecydowanie ruszył do przodu, trafiając mocnym uderzeniem w nos Francuza i powodując jego obfite krwawienie. Trzecia i czwarta runda przyniosły prowadzenie Francuza, który zaczął dominować i zdobywać przewagę punktową. Nasz zawodnik atakował na przemian uderzając i kopiąc, ale zdecydowanie czegoś mu zabrakło i decyzją sędziów, na punkty wygrał Francuz. Naprawdę szkoda było tej walki, tym bardziej że jak się okazało, po uderzeniu Grzegorza nos Francuza został złamany a on sam trafił do szpitala i nie będzie mógł już kontynuować dalszych pojedynków. Gdyby Grzegorz wykorzystał tę sytuację, to przebieg tej walki na pewno byłby inny. Jednak nie zawsze się wygrywa, a każda walka to kolejne doświadczenie, zwłaszcza na tak prestiżowych zawodach i z tak doświadczonym zawodnikiem, który zajął w zeszłym roku 3 miejsce na Mistrzostwach Świata Muaythai także w Bangkoku.
W kolejnej walce startował Marcin z Kazachem. W narożniku Marcina ponownie ten sam skład. Od pierwszej rundy widać było, że Marcin jest pewny i wie, co robi. Przewaga punktowa naszego zawodnika rosła z minuty na minutę i z rundy na rundę. Wskazówki z narożnika oraz wcześniejsze przygotowanie zrobiły swoje. Po czterech rundach, gdzie nasz zawodnik atakował używając przemyślanych technik i kombinacji a także silnych uderzeń i kopnięć, nie dał żadnych wątpliwości sędziom co do werdyktu i wskazanie było jednomyślne - wygrana naszego zawodnika na punkty.
Było to pierwsze zwycięstwo, które bardzo ucieszyło całą ekipę dopingującą, jak i dało wiatr w skrzydła i jeszcze mocniejszą wiarę w siebie naszemu zawodnikowi.
Bilans pierwszego dnia, to jedna przegrana i jedna wygrana. Na pewno byśmy chcieli, żeby w tym dniu wygrali obaj nasi zawodnicy, ale najważniejsze, że dali z siebie wszystko i że cała drużyna się wspiera, gdyż trzeba walczyć, nie poddawać się i iść do przodu, tym bardziej że przed nami kolejne walki.
Następnego dnia w poniedziałek walczył ponownie MARCIN ŁEPKOWSKI mając tym razem za przeciwnika doświadczonego i utytułowanego zawodnika z Rosji IGORA PETROVA. Rosjanin miał stoczonych za sobą wiele walk i sporo już sukcesów na swoim koncie. Marcin jednak już od pierwszej rundy dał do zrozumienia Rosjaninowi, że walka ta do łatwych nie będzie należała. Doskonała praca w środku ringu świetnie niweczyła cały wysiłek Rosjanina. Nasz zawodnik nawiązał ze swoim rywalem doskonały kontakt, co powodowało, że przeciwnik Marcina musiał się pilnować i nie był już zbyt pewny siebie. Każda kolejna runda to doskonała praca obydwu zawodników i widać było po minie Rosjan w narożniku ich zawodnika, że są bardzo zaskoczeni przebiegiem tej walki. Jednak decyzją sędziów walkę wygrał na punkty Rosjanin i to jemu przyznano zwycięstwo. Z tego, co się dowiedzieliśmy, nie była to jednoznaczna decyzja, także niewiele brakło, aby to nasz zawodnik wygrał ten pojedynek. Gdyby kilka doskonałych kopnięć weszło celniej w Petrova to, kto wie. Niemniej i tak trzeba przyznać, że pojedynek z takim zawodnikiem, to ogromne doświadczenie. Dodatkowo jeszcze sposób prowadzenia tej walki spowodował, że naprawdę było, przez te 4 rundy, na co popatrzeć. Wskazówki trenera reprezentacji zrobiły swoje a wcześniejsze przygotowanie Marcia było widać na ringu. Gratulujemy Marcinowi, bo sprostać takiemu rywalowi to już jest duży sukces.
Tego samego dnia walczył jeszcze PIOTR SOBCZYNSKI – 71kg, a jego przeciwnikiem był zawodnik z TURCJI-KARABUK MEHMET. Walka od początku zapowiadała się na twardą, gdyż Turcy słyną z zawziętości i ciągłego napierania na przeciwników. Piotrek jednak nie dawał przeciwnikowi łatwego zadania i także mocno atakował uderzając i kopiąc na przemian różnego rodzaju kombinacjami. Starał się również kierować wskazówkami trenera reprezentacji, jednak ostatecznie po czterech rundach przegrał na punkty. Szkoda tej walki, lecz pamiętać trzeba, że są to Mistrzostwa Świata i poziom jest tutaj dosyć wysoki.
We wtorek 30 listopada kolejne walki stoczyli juniorzy CEZARY ZUGAJ-63, 5kg, który walczył z przeciwnikiem z FRANCJI RHOMDANE HAFED. Walka była zacięta i emocjonująca. Zarówno jeden, jak i drugi, pokazali od razu , że tak łatwo nie odpuszczą. W narożniku stał tata Czarka, który jest też jego trenerem oraz Hubert Lisowski trener reprezentacji. W pierwszej rundzie Czarek bardzo ładnie zaczął napierać na Francuza mocno go atakując. Pod koniec rundy Francuz klinczował naszego zawodnika i kiedy zadzwonił gong wykonał serie kolan na głowę. Pomimo tego, że było już po sygnale sędzia nie zareagował. Było to nieładne zagranie i na pewno pozbawiło trochę sił naszego zawodnika. Trener Czarka spytał się czy wszystko gra i czy może kontynuować walkę, Czarek bez wahania odpowiedział, że tak, choć było widać, że te kolana po sygnale zrobiły swoje. W kolejnej rundzie było już ciężej a napastnik zaczął wykorzystywać osłabienie naszego zawodnika. Kolejne kolana i niestety walka została przerwana po nokaucie technicznym na naszym zawodniku. To była już druga wygrana Francuzów na naszych zawodnikach. Trzeba przyznać, że w tym roku nie mieliśmy do nich szczęścia, choć gapiostwo sędziego miało też tutaj swój udział. Przegrana smuci, ale i tak wielkie brawa dla Czarka za determinację i wolę walki, mimo tego nieczystego zagrania.
Teraz czekaliśmy na walkę OSKARA STASZCZAKA-71kg, który walczyć miał z napastnikiem z SINGAPURU SAMADEM SYAFIG BIN ABDULEM. Pierwsza runda i od razu było widać doskonałe przygotowanie Oskara. Seria uderzeń i kopnięć oraz zwodów, w tym zmyłka oraz szybki atak prostym i nokaut. Nasz zawodnik wygrywa w pierwszej rundzie deklasując swojego przeciwnika. Gratulujemy Oskarowi spektakularnego zwycięstwa, które dało tyle radości nasze kadrze i jednocześnie zaostrzyło apetyt na kolejne zwycięstwa. Oby następne dni przyniosły także dobre wieści.
Dotychczasowy bilans to dwie wygrane walki Polaków i cztery przegrane, ale wszystko jeszcze przed nami. WKRÓTCE KOLEJNE INFORMACJE. TRZYMAJCIE KCIUKI. POZDRAWIAMY!!!
Źródło: muaythai.pl