Mam 16 lat. Miesiąc temu, góra półtorej drastycznie obcięłam swoje racje żywieniowe - do 500 kcal. Miało to być "odchudzanie". Całe szczęście trafiłam na to forum, czytam wypowiedzi specjalistów i wiem, jak wielki to był błąd.
Wiem, że potwornie spowolniłam sobie metabolizm, naraziłam się na nieciekawe komplikacje zdrowotne. Zdaję sobie sprawę z tego, że jedząc w taki irracjonalny sposób, szkodzę sobie, zamiast pomagać, a w końcu zdrowie jest najważniejsze.
Teraz, bogatsza w wiedzę i gotowa na dłuższy proces, chcę zmienić istniejący stan rzeczy.
Przez ostatnie 3 dni podniosłam spożycie o około 300 kcal. Nie wiem, czy to nie za dużo na początek, mimo wszystko nie chciałabym stracić tego miesiąca wyrzeczeń.
Zaczęłam też ćwiczyć - wcześniej, rzecz jasna, nie było na to zbyt wiele siły...
Piję dużo, dużo wody i zielonej herbaty, chcę jeść częste, ale mniejsze racjonalne posiłki, zaczynając od porządnego śniadania bogatego w białko. Będę też używała więcej ostrych przypraw.
Chcę zwiększyć swoje "racje żywieniowe" do ok. 1700 kcal - nie wiem, czy w przypatku tej autodestrukcji, jaką sobie zaserwowałam, powinnam to zrobic od razu, czy dodawać stopniowo po 100-150 kcal (np. tygodniowo)?