Od kiedy ważę mniej niż 100 kg mam w domu istne piekło, ciągle komentarze, jej koleżanki, wmawianie mi rzekomej anoreksji, rozkładanie po domu słodyczy, orzeszków i innych przekąsek, wciskanie tylko białego pieczywa i szukanie okazji tylko żeby wcisnąć mi węglowodany, szantaże, próby przekupstwa "jak zjesz słodycze to dam ci kasę" i.t.p. ale ja się nie daję. A ja tylko szukam chwili czasu żeby wyrwać się na siłownie, rower, pobiegać czy porobić pompki. Ogólnie moja sprawność nie jest najgorsza, robię 35 pompek (chodź 1,5 roku temu mogłem tylko pomarzyć o jednej poprawnej pompce) i 60 przysiadów, na 1.5km miałem 5min 20 sek (najlepszy w klasie :D), biorę jakieś 80 kg na klatę. Latem poświęcam na pewno co najmniej 1 h dziennie na sport, zimą gorzej. Poza tym w moim lo wf to fikcja i trener ma nas w d*pie. I chciałbym też troche zrobić masy mięśniowej bo mam niestety szerokie biodra i dużą pupe jak na faceta.
Powiedzcie mi jak można takiej osobie wytłumaczyć że to co robię jest dobre, a i poza tym mam prawo robić ze sobą co mi się podoba. Także matka próbuje mnie wręcz izolować od środowiska i moich przyjaciół, ale to już nie na ten temat.
Pozdrawiam i z góry dzięki za odpowiedź
Zmieniony przez - tajnak w dniu 2011-01-19 09:45:13