Obecnie ja jestem wielkim fanem diety niskowęglowodanowej. W porównaniu do opartej głównie na warzywach mojej wcześniejszej diety niskoglikemicznej (Montignac) jada się tutaj głównie mięso i tłuszcz pochodzenia zwierzęcego. Węglowodany - czyli cukier, słodycze, słodzone napoje, bardzo słodkie owoce, produkty zbożowe (pieczywo, mąka, ciasta, makarony, kasze), ziemniaki, ryż - jadać można co najwyżej w symbolicznych ilościach. Taka dieta najbardziej mi odpowiada - doskonale się na niej czuję, nie marznę już wcale (poprawił się metabolizm), nie miewam też już w ogóle depresji zimowej. W przeciwieństwie do diet opartych na węglowodanach nie trzeba już jeść pięciu posiłkow dziennie, a wystarczą trzy lub nawet dwa. Ostatnio rezygnuję nawet ze śniadań, gdyż po kuracji hCG organizm z łatwością potrafi się przestawiać na czerpanie z własnych zapasów i dotrwanie do obiadu nie jest zupełnie problemem. Niektórzy wolą nie jeść kolacji, ale ja z pustym żołądkiem nie mógłbym zasnąć, więc preferuję popościć trochę z rana.
Oto mój przykładowy jadłospis:
Śniadanie:
- jajecznica na boczku z 1 całego jajka i 2-3 zółtek. Do tego 1 kromka (10g) pieczywa żytniego chrupkiego albo małe jabłko po posiłku.
- 2-3 kromki pieczywa żytniego chrupkiego z tłustym (45%) serem pleśniowym.
- ostatnio zaś nie jem śniadania w ogóle, co najwyżej małe jabłko.
Obiad:
- duży kawałek tłustego mięsa wieprzowego (karkówka, żeberka, łopatka) w równie tłustym sosie własnym albo pieczone udka kurczaka. Do tego odrobinę warzyw (brokuł, kalafior, pietruszka, seler, marchew) na surowo w sałatce albo podsmażone na patelni. Zamiast warzyw może być też jabłko po posiłku.
Kolacja:
- znowu sztuka mięsa z warzywami, podobnie jak na obiad
- makrela wędzona z 1-2 kromkami chrupkiego pieczywa żytniego
- tuńczyk lub śledź w oleju z pieczywem żytnim
- kanapki z serkiem ricotta lub pleśniowym na pieczywie chrupkim