SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Walka z uzbrojonym przeciwnikiem według Marca "Animala" Mac Young'a

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 15541

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 77 Napisanych postów 11983 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 79498
źródło tekstu:www.bladebrothers.pl

Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu ze strony No nonsense self defense autorstwa Marca "Animal" MacYoung'a.
Autorem tłumaczenia jest Anna Mularczyk-Meyer


Problem nie w tym, że ludzie są niedouczeni.
Problem w tym, że wiedzą tak dużo
Josh Billings

Rozbrajanie przeciwnika.Moja odpowiedź na wydumane techniki walki z bronią.

Kilka najgorszych bajek/kłamstw/samobójczo GŁUPICH błędnych przekonań na temat broni, istniejących w dziedzinie szkolenia ze sztuk walki/stylów kombatowych/technik samoobrony.

Omawiałem problem „pogarszania techniki" w innym artykule. Niemniej jednak w przypadku użycia broni słabość techniki staje się — dosłownie — kwestią życia i śmierci. Jeśli zawiedzie technika, grozi Ci nie tylko zwykły łomot, ponieważ w wielu przypadkach pozbawiono te techniki elementów o zasadniczym dla ich działania znaczeniu albo wyjęto dany ruch z kontekstu (przypis 1).
Wynikiem jest sytuacja subtelnie opisana w cytacie z Josha Billingsa. Można ją bez ogródek wyjaśnić tak: zabije Cię to, co wydaje Ci się, że wiesz!

Lawrence Kane, autor książki Surviving Armed Assaults, zwrócił się do mnie w sprawie wątku na forum Iaina Abernathy'ego. Jako moderatora martwił go fakt, że wątek ten zaczął wkraczać na grząski teren fantastyki. Przeczytałem go i przekonałem się, że faktycznie znów lansowano te same stare bajki na temat zagrożenia bronią.
Oto, co mu odpowiedziałem...
W przypadku bardzo wielu technik rozbrajania przeciwnika wyposażonego w nóż lub broń palną problem polega na tym, że osoba ucząca ich zachowuje się zazwyczaj jak prawiczek, który twierdzi, że może nauczyć Cię wszystkiego, co musisz wiedzieć o seksie, bo obejrzał mnóstwo pornosów. Instruktor nigdy nie stał na przeciwko noża ani sam nie użył go przeciwko drugiej osobie. Krótko mówiąc, więcej w tym mentalnej masturbacji niż prawdziwego seksu.Muszę Wam powiedzieć, że w przypadku walki z bronią utrata wianka wcale nie jest zabawna. Atakowano mnie różnymi przedmiotami, strzelano też do mnie, atakowano nożem i grożono jednym i drugim. Mówię to po to, by zapoznać Was z ważną kwestią. Zaczyna się od tego, że większość prawiczków ... przepraszam, instruktorów sztuk walki i systemów kombatowych NIE MÓWI o pewnym podstawowym pojęciu. A to dlatego, że sami o nim nie wiedzą. Tymczasem w sytuacji z użyciem broni chodzi o różnicę między wyjściem z niej bez szwanku a wylądowaniem w szpitalu/kostnicy.
Oto ta podstawowa kwestia: trzeba sobie uświadomić, jak WIELKA jest różnica między pokazem siły a prawdziwym atakiem.
Pokazy siły są ściśle powiązane z różnymi przejawami przemocy. Zasadniczo w trzech na cztery przypadkach przemocy można jej zapobiec przez samą zmianę zachowania.

Podstawową sprawą jest, by w tych trzech sytuacjach rozpoznać pokaz siły. Wymachiwanie bronią to nie bluff. To deklaracja zaangażowania. Pokazanie, jak daleko dana osoba jest gotowa się posunąć, by skłonić Cię do zmiany zachowania. To ostrzeżenie, które ma sprawić, że przestaniesz robić to, co robisz.
Problem w tym, że ludzie często pogrążają się w stanie nazywanym przez Rory'ego Millera „małpim tańcem" (ja nazywam go „escalato"). Działają pod wpływem uderzenia adrenaliny i nie widzą niczego poza swoimi dziecinnymi emocjami, chęcią wygrania i wykazania, że mają rację, więc nie są w stanie dostrzec, że mogą dokonać innego wyboru. Powtarzam — aż do znudzenia — „Przestań robić to, co robisz, albo poleje się krew".
W swoich przesyconych adrenaliną/emocjami/dumą/strachem rozumkach „myślą", że ta osoba wymac***ąca bronią przed nimi jest po prostu kolejnym żetonem w pokerowej puli, który próbują wygrać. I zamiast rozpoznać w tym geście ostrzeżenie, reagują na niego tak, jak na bluff.

Szkoda, że stwierdzenie, że najgłupsze ostatnie słowa wypowiedziane naprzeciwko wycelowanej broni brzmią „Nie odważysz się", nie jest tylko żartem. Niestety, to SĄ ostatnie słowa pewnej liczby ludzi, którzy nie dostrzegają opcji, jaką daje im pokaz siły.
Największym błędem, jakiego naucza się w ramach technik rozbrajania, odpierania ataku lub obrony, jest automatyczne założenie, że pojawienie się broni OZNACZA atak.
W pogoni za fantazją o bohaterstwie nie dostrzegają meritum sprawy. Zazwyczaj przemocy można uniknąć poprzez zmianę priorytetów.
Jednym z najłatwiej dostrzegalnych znaków rozpoznawczych pokazu siły jest odległość. Zazwyczaj odbywają się one poza zasięgiem ataku. Gość, który wymac***e nożem metr od ciebie, nie atakuje, to wciąż jest pokaz siły — do tego zwykle mówi ci, żebyś odpuścił.
Jednak Kapitan Karate na widok noża zamiast wziąć nogi za pas ZMNIEJSZA DYSTANS! Właśnie tak! Członkowie ławy przysięgłych na nagraniu z monitoringu zobaczą nieuzbrojonego faceta nacierającego na gościa z nożem. A potem on twierdzi, że zrobił to w samoobronie. Jasssne. Jeśli to była samoobrona, to czemu podbiegłeś do faceta, żeby go zaatakować, gdy on mówił, żebyś odpuścił?

No dobra, ale taki problem mamy jedynie w sytuacji, gdy nie zostaniesz zabity w wyniku ataku na gościa. Dlatego mówi się, że z takimi technikami są tylko dwa problemy: jeden, jeśli technika nie zadziała. Drugi, gdy zadziała.
Dlatego pierwszą rzeczą, jaką trzeba sobie uświadomić, jeśli chodzi o bzdury, jakie ludzie wygadują na temat posługiwania się bronią, jest fakt, że często najlepszą reakcją nie jest podjęcie walki, lecz ucieczka co sił w nogach.
Co, mówiąc całkiem szczerze, nie jest tak trudne do zrobienia, jeśli masz przed sobą prawdziwą broń w rękach kogoś, kto jest wkurzony i krzyczy, żebyś odpuścił.
DLATEGO właśnie trzeba umieć odróżnić atak od pokazu siły. Niestety ten przekaz gubi się w procesie nauczania wszystkich niedorobionych sposobów rozbrajania i potyczek. W przypadku pokazu siły szukaj możliwości ucieczki, nie myśl, że jeśli pojawiła się broń, to musisz rzucić się na gościa, jak jakiś wojowniczy komandos/supernindża. Nazywamy takie zachowanie „grzechotnikiem w narożniku". Grzechotnik jest tak głupi, że na otwartym polu może mu się wydawać, że zagnano go w róg. Zamiast się usunąć, atakuje. Zazwyczaj kończy się to śmiercią grzechotnika, bo jeśli ukąsi jakieś duże stworzenie, zostaje zadeptany na śmierć.
Co gorsza, facet stoi przed Tobą i pokazuje, jak daleko jest w stanie się posunąć, jeśli nie odpuścisz, a co Ty robisz? Nie tylko nie odpuszczasz, ale atakujesz!

JAK CI SIĘ DO CHOLERY WYDAJE, CO ZROBI TEN FACET? Stoi tam, z załadowaną, odbezpieczoną i gotową do strzału bronią, a Ty decydujesz się na atak? Acha, zaczekaj, celem tego ataku ma być przejęcie kontroli nad bronią i uderzenie faceta, a nie roztrzaskanie jego czaszki o beton?

W tym starciu ktoś zostanie postrzelony i wszystko wskazuje na to, że nie będzie to on.
Chyba największy problem większości technik reklamowanych jako metody rozbrojenia/obrony wynika z tego, że opierają się one na koncepcjach walki sportowej, a nie na wymaganiach starcia bojowego. Dokładniej mówiąc, wychodzą one z założenia, że masz czas na przeprowadzenie kilku ataków, których skumulowane działanie może spowodować wystarczające szkody, by powstrzymać przeciwnika.
No właśnie, rzecz w tym, że w przypadku broni nie masz czasu na techniki, które nie pozwalają na natychmiastowe osiągnięcie Twojego celu.

W przypadku zagrożenia bronią masz dwa podstawowe problemy:
1) przy nieskutecznej technice przeciwnik może spowodować o WIELE więcej szkód
niż Ty;
2) jak długo on utrzymuje się na nogach, może się poruszać i jest przytomny, stanowi zagrożenie.

Po pierwsze: przez gadaninę na temat utraty kontroli nad małą motoryką pod wpływem adrenaliny oraz o tym, jak w stresie ulega pogorszeniu technika, ludzie zapominają, że broń i noże działają równie dobrze niezależnie od poziomu stresu i adrenaliny.
Przy strzale z bardzo bliskiej odległości nie ma znaczenia, jak bardzo pogorszy się technika pociągnięcia za spust, bo broń i tak wypali. A jeśli będzie wtedy wycelowana w Ciebie, masz przesrane (dlatego zasadnicze znaczenie ma odchylenie broni, PRZESUNIĘCIE SIĘ i powstrzymanie ramienia przeciwnika, a NIE broni. Zatrzymujesz ramię, żeby broń nie mogła znowu w Ciebie wycelować. Jeśli broń jest wycelowana w inną stronę, jeśli wypali, kula nie uderzy w Ciebie). Broń nadrabia wszelkiego rodzaju pogorszenie techniki. To przewaga, którą ma nad Tobą przeciwnik. To samo tyczy się noża: gwałtowne cięcie w odruchu zrani Cię tak samo, jak wymierzone z rozmysłem.
Po drugie: zapomnij o przejęciu kontroli nad bronią, rozbrojeniu przeciwnika czy zablokowaniu chwytem ramienia trzymającego broń (patrz punkt pierwszy). Problemem nie jest broń, tylko facet, który ją trzyma! To JEGO musisz pozbawić możliwości działania. Wielkim błędem większości bzdurnych technik obrony przed bronią, które widziałem, jest skupianie się na broni, a nie na facecie, który ją trzyma. Broń to symptom, a facet to problem. To jego musisz pozbawić możliwości działania.

Oto podstawowy problem wynikający z koncentrowania się na broni zamiast na przeciwniku: tak długo, jak on pozostaje zdolny do działania, będzie przeciwstawiał się Twoim próbom przejęcia kontroli nad bronią. A to oznacza, że istnieją bardzo duże szanse, że będzie miał okazję użyć broni przeciw Tobie. Powiem to jeszcze inaczej: im dłużej on pozostaje zdolny do działania, tym bardziej jest prawdopodobne, że zostaniesz zraniony.
I dlatego to ON, a nie broń, musi być w centrum Twojej kontr-strategii.
Podpunkt punktu dwa, lecz mocno oparty na punkcie jeden: nie uda Ci się nikogo powstrzymać ciosami pięścią, kopnięciami ani punktowymi uderzeniami. Może będziesz mieć czas na jedno uderzenie. I lepiej niech będzie ono punktem wyjścia do walnięcia głową przeciwnika o beton. Nieskuteczne ciosy i kopnięcia (a pamiętaj, że pod wpływem stresu będą one tracić skuteczność) niczego nie załatwią. Jeśli ten gość nie straci przytomności albo nie będzie umierający po trzech ruchach, osobą, która wyląduje w szpitalu, będziesz TY! Jeśli wydaje Ci się, że uda Ci się wytrącić komuś broń w ten sposób, to strzał zamieni Twój mózg w różową mgiełkę albo skończysz, siedząc na krawężniku i próbując powstrzymać swoje wnętrzności od rozpłynięcia się po ulicy. To częsty rezultat prób „odbicia broni w walce".
W szczególności spotkasz się z tak krwawą rzeczywistością, jeśli wypróbujesz jedną z fantastycznych kretyńskich technik, które mają za zadanie „dopadnięcie" broni (np. podnosisz ręce do góry, udając, że się poddajesz, a potem opuszczasz je na broń, by ją złapać). Problem z wieloma kretyńskimi technikami jest taki, że „zły gość" dostrzeże Twój duży ruch, gdy będziesz ustawiał się w pozycji. Wystarczy małe szarpnięcie jego palca, by rozpylić Twój mózg w różową mgiełkę (przypis 2).

George Patton powiedział kiedyś: „Dobry plan konsekwentnie wykonany dzisiaj jest lepszy niż idealny plan wykonany jutro". Niestety zły plan wykonany jutro niemal zawsze kończy się katastrofą. Kłopoty nie kończą się na tym, że technika zawodzi od początku, że przeciwnik jest gotów użyć przemocy i że za pomocą mniejszego ruchu może zrobić Ci większą krzywdę. Dodatkowe komplikacje wynikają z tego, że wiele osób waha się przed podjęciem działania. Nie myśl, że on nie zauważy, że zdecydowałeś się stawiać opór. Są spore szanse, że od razu do Ciebie strzeli.
Po chwili zastanowienia często ludzie decydują się stawić opór, a potem próbują wykonać błędny ruch z niepełnym zaangażowaniem. Ich umysł być może postanowił stawić opór, ale ich d… nie zgadza się z tym głupim planem. I oto mamy niedorobioną technikę w połączeniu z niedorobionym wykonaniem. To świetny sposób, by skończyć w kałuży krwi na podłodze. Szczególnie sprawdza się to w przypadku technik w stylu „Podniosłem ręce do góry, by się poddać, ale zmieniłem zdanie", których często uczą prawiczkowie. Darmowa wskazówka: będziesz jeszcze bardziej się wahać, jeśli zostaniesz postrzelony lub ugodzony w trakcie próby ich wykonania.
Największe szanse powodzenia podczas odpierania ataku z użyciem broni zależą od jak najlepszego spełnienia poniższych warunków:

1) odchylenie broni tak, by była wycelowana w inną stronę (osobiście lubię podbicie do góry),
2) zamiast próbować „kontrolować" broń, zrób coś, by powstrzymać rękę przeciwnika przed „powrotem" i ponownym włączeniem broni do gry (nazywam to „osłanianiem tarczą"),
3) PRZESUNIĘCIE — osobiście NAPRAWDĘ lubię znaleźć się za łokciem przeciwnika i działać dalej,
4) Niezwłoczne wbicie głowy przeciwnika w chodnik zanim wymyśli, jak ponownie wprowadzić broń do gry (zmiażdżenie gardła jest rozwiązaniem opcjonalnym, ale faktycznie ułatwia ono wbicie w chodnik — zwłaszcza, jeśli nie możesz wydostać się poza strefę ataku, poza łokieć przeciwnika). Skoro już o tym mowa, przesunięcie — poza tym, że utrudnia przeciwnikowi ponowne skierowanie na Ciebie broni — ZNACZNIE ułatwi wbicie go w chodnik.
5) Zyskaj dystans (NIE STÓJ sobie i nie podziwiaj swojej roboty).

Szczegóły sposobów dorównania tym standardom nie są aż tak istotne jak fakt, że je spełnisz. Jeśli chcesz ograniczyć swoje straty, musisz nie tylko wypełnić te pięć punktów, ale zrobić to bez wahania i z pełnym zaangażowaniem.
To podstawowe pojęcia, które uratowały mi życie przy wielu okazjach, kiedy nie CHODZIŁO o pokaz siły, ale o prawdziwy atak. Sposób, w jaki je wykonuję, różni się od wykonania ich w innych stylach, ale możesz włączyć te pojęcia do swojego systemu, tak by zastosować do nich swój trening.

Zasadniczo NIE kupuj żadnej techniki, której nie przetestowałeś za pomocą kuli do paintballu. Sprawdź, czy możesz ją wykonać szybko i wystarczająco skutecznie i nie zostać postrzelonym. Lepiej, by strzelający miał na sobie pełen zestaw ochraniaczy, żeby ochronić się przed zranieniem podczas ćwiczenia techniki.
Zapomnij także o kretyńskim „Bądź gotów na odniesienie ran". To zdanie staje się samospełniającą się przepowiednią, gdy jakiś dupek próbuje „walczyć" z uzbrojonym przeciwnikiem. To nie bójka, to śmiertelne starcie. NIE jesteś tu po to, żeby próbować z nim walczyć. Twoim celem jest JAK NAJSZYBSZE unieszkodliwienie przeciwnika!
We wszystkich sytuacjach z użyciem broni mam prostą zasadę „Przehandluj ranę za śmierć". Gdy rozbijam czaszkę przeciwnika o posadzkę, mogę zarobić cięcie. Nic się nie dzieje. To cena, którą jestem gotów zapłacić za pewność, że przeciwnik nie może już zaatakować. Mam pełne szanse przeżyć pojedynczą ranę. Nie przeżyję natomiast wielokrotnego postrzału, cięć/dźgnięć nożem. uderzeń łomem, w przypadku gdy nie uda mi się pozbawić przeciwnika zdolności do ponownego ataku.

I tak właśnie będzie, jeśli będziesz próbować „walczyć" z uzbrojonym przeciwnikiem lub rozbroić go.
Podsumowanie
Powiedzmy na koniec:

1) Jeśli masz do czynienia z pokazem siły i przeciwnik daje Ci szansę odejścia/zmiany zachowania/rezygnacji z czegoś, skorzystaj z tej możliwości. Prawdę mówiąc, zazwyczaj lepiej będzie, jeśli posłuchasz jego poleceń. Przede wszystkim NIE do Ciebie należy zajmowanie się takimi sprawami.
2) Natomiast jeśli do Ciebie należy zajmowanie się takimi sprawami, to powinieneś sięgnąć po lepszą broń niż ma przeciwnik podczas jego pokazu siły! Pamiętaj o ćwiczeniu Tuellera (Tueller Drill) (przypis 3) 3) Wprawdzie pokazy siły w przypadku przemocy o charakterze przestępczym zwykle odbywają się o wiele bliżej niż w pozostałych przypadkach, NIE próbuj zmniejszać dystansu w sytuacji pokazów siły wiążących się z innymi rodzajami przemocy.
4) Jeśli zostałeś zaatakowany bronią o bliskim zasięgu, NIE PRÓBUJ wyciągnąć „lepszej broni"! Za późno. Trzeba było to zrobić na etapie pokazu siły. Próba wyciągnięcia własnej broni pogarsza sytuację. Takie działanie:
a) powoduje, że się odsłaniasz i nie masz możliwości obrony. Twoje dłonie
są opuszczone i szukają broni, a powinny być w górze i zająć się rozwiązaniem
problemu,
b) tak zwana „lepsza broń" NIE POSIADA koniecznych zdolności obronnych do uratowania Twojego życia (przypis 4).
Natychmiast zrób coś, co spowoduje, że jego atak Cię nie dosięgnie (patrz powyżej). Gdy będziesz mieć czas i dystans, WTEDY będziesz mógł wyciągnąć swoją lepszą broń.
5) Pogódź się z tym, że jesteś w przesranej sytuacji. Takiej, która wymaga natychmiastowego rozwiązania (patrz powyżej). NIE próbuj „walczyć". Twoje środki zaradcze muszą działać natychmiastowo, tak by przeciwnik stracił zdolność do dalszej i skutecznej agresji. I działaj NIE TAK, by ochronić się przed zranieniem, lecz tak, by odnieść jak najmniejsze rany.
6) Na podstawie taktycznej oceny opisanej w pkt 4, NIE TRAĆ czasu próbując zabezpieczyć całkowicie bezpieczne wyjście z sytuacji. Im dłużej starasz się „przejąć kontrolę nad bronią", tym większe są szanse, że przeciwnik z powodzeniem użyje jej przeciw Tobie (przypis 5).
7) Jeśli przeciwnik nadal utrzymuje się na nogach, wciąż może skutecznie działać. Jeśli nadal jest przytomny, wciąż może być zagrożeniem. Zlikwiduj te dwie opcje JAK NAJSZYBCIEJ.


Przypis 1) Chyba jednym z najlepszych przykładów koncepcji wyjętych z kontekstu, a potem mylnie interpretowanych, jest kobudo. Kobudo to system walki z wysp Okinawa, oparty przede wszystkim na fakcie, że prawo zakazywało mieszkańcom Okinawy noszenia broni. W związku z tym opracowali system walki oparty na użyciu narzędzi rolniczych i rybackich, które były w bezpośrednim zasięgu. Takie przedmioty jak nunchaku, sai, tonfa, kama, eku (wiosło łodzi) i tekko (zmodyfikowane narzędzie do wyciągania sieci) NIE SĄ bronią same w sobie. Są narzędziami, których można użyć jako zaimprowizowanej broni. W starciu z prawdziwą bronią, szczególnie w rękach kogoś, kto umie się nią posługiwać, ZAWIODĄ*.
Jednakże Kobudo, które jako takie jest odrębną sztuką walki, zostało „wchłonięte" nie tylko przez okinawskie formy karate, ale również przez japońskie i koreańskie systemy sztuk walki. Dlatego, gdy usłyszysz instruktora TKD mówiącego o tym, w jaki sposób używano sai do rozbrajania samurajów, powinieneś zdać sobie sprawę, jak bardzo myli się biały facet wyszkolony w koreańskim systemie, opowiadający, jak mieszkańcy Okinawy rozbrajali japońskich rycerzy.
* Legenda o rozbrajaniu samurajów za pomocą sai została mylnie zinterpretowana przez adeptów sztuk walki. W epoce restauracji Meiji zakończyła się dominacja siogunatu i klasy samurajów nad społeczeństwem Japonii. Pod rządami siogunatu Tokugawa samuraj mógł w majestacie prawa zabić każdego, kto miał śmiałość go obrazić, nie mówiąc już o ataku (niezbyt to imponujące, biorąc pod uwagę, że przedstawiciele ludu byli nieuzbrojeni). Serią edyktów Haitō-rei pozbawiono samurajów ich władzy i symboli. Samurajowie musieli zrezygnować z publicznego noszenia miecza. Jak wykazały liczne rebelie, wielu samurajom NIE SPODOBAŁ się ten pomysł. Wprawdzie niewiele odbyło się buntów na szeroką skalę, jednak wiele było przypadków konfliktów z pojedynczymi samurajami, którzy nie chcieli zrezygnować z tych symboli. Możecie temu nie wierzyć, ale wiązało się to również z przymusowym obcinaniem włosów.
Sai i jutte BYŁY nie tylko bronią, ale też symbolami władzy cywilnej i policyjnej (sai z dwoma zębami, jutte z jednym zębem). W epoce Restauracji powstały specjalne „oddziały" policji, które miały zajmować się samurajami odmawiającymi podporządkowania się edyktom Haitō-rei. Każdy członek takiego zespołu był wyposażony w różne rodzaje „broni" w celu zagwarantowania bezpieczeństwa funkcjonariuszy. Każdy przedmiot służył do określonego celu, a prócz tego równoważył słabości pozostałych przedmiotów w stosunku do miecza. Przykładowo pałki jutte i łańcuchy manriki kusari (używane jako broń dłuższego zasięgu) wykorzystywano do powstrzymania ruchu miecza katana, tak by funkcjonariusz z sai/jutte mógł bezpiecznie zmniejszyć dystans i rozbroić samuraja.
Powstrzymanie ruchu samuraja miało zasadnicze znaczenie, ponieważ w przeciwieństwie do tego, co widać na pokazach, szermierz nie będzie stał i czekał, aż Ty zmniejszysz dystans. W takim więc sensie stwierdzenie, że sai były używane do rozbrajania samurajów jest częściowo prawdą. Niemniej jednak...
a) okres rozbrajania samurajów trwał tylko kilka lat,
b) jeśli spróbujesz rozbroić wyszkolonego szermierza samym sai, zginiesz.
A jednak legenda o tym, że sai nadają się do walki przeciw mieczom, jest jednym z podstawowych tematów wśród adeptów sztuk walki. Wprawdzie zachowała luźne powiązanie z prawdą, lecz mit o sai/samurajach przyćmił rzeczywistość. Ale legendy NIE MUSZĄ zawierać elementów, które mogłyby działać w prawdziwym życiu. Potrzebujesz pałki. Będzie też łatwiej, gdy pałką przyszpilisz samuraja do ściany budynku. Wprawdzie nie znajdziesz opisanych powyżej faktów w większości współczesnych podręczników sztuk walki lub w szkołach sztuk walki, to, o czym właśnie przeczytałeś, to historia. Informacje znajdziesz w starszych książkach, jak „Karate: My Way of Life" Gichena Funakoshiego.

Przypis 2) Nie lubię używać pistoletu na wodę do potwierdzenia tego punktu, wolę gogle i broń do paintballa:
a) postrzelenie z bliska boli jak cholera,
b) można dostać taką broń z funkcją wielokrotnego strzału. Dzięki temu możesz „podziurawić" delikwenta jak sito, żeby mu pokazać, jak bardzo takie techniki NIE DZIAŁAJĄ.

Przypis 3) Wymyśl i przećwicz sytuacje „wyciągnięcia broni z odwróceniem uwagi". To pozornie normalne ruchy (których można by spodziewać się w określonych okolicznościach), które w rzeczywistości wiążą się z wyciągnięciem ukradkiem broni. Przykładowo, stoisz przed osobą z nożem, która na odległość demonstruje siłę, podnosisz i wyciągasz lewą rękę, odwracając się i mówiąc „Hej, spokojnie...". W międzyczasie prawą ręką chwyciłeś za broń. Twoja prawa ręka nie porusza się, więc obrót ciała spowoduje wyciągnięcie broni przy minimalnym ruchu ramienia. Często zdążysz sięgnąć po broń, zanim przeciwnik zorientuje się, co zrobiłeś.

Przypis 4) Większość ludzi NIE ROZUMIE pojęcia „obrony" — zwłaszcza w przypadku walki w bliskim kontakcie (CQC). Kula dlatego działa na odległość, że pozbawia atakującego zdolności do skutecznego odparcia ataku (np. gdy postrzelisz przeciwnika, będzie mu trudniej odpowiedzieć celnym strzałem). Pojęcie siły zatrzymania ma wielkie znaczenie, gdy przeciwnik jest oddalony i/lub próbuje zmniejszyć dystans, by zaatakować. Wiele osób mylnie uznaje tę ofensywną koncepcję za defensywną. To NIE TO SAMO. Im mniejszy dystans do ataku, tym większe znaczenie mają zdolności defensywne przedmiotu. Czyli „jak dobrze można go wykorzystać do zmiany kierunku lub stłumienia (zablokowania) nadchodzącego ataku?". Przy większej odległości są spore szanse, że jego atak nie będzie celny, więc atak ma nadrzędne znaczenie, a ten rodzaj obrony jest mniej ważny. Przy mniejszej odległości POTRZEBUJESZ zdolności obronnych. „Siła zatrzymania" danej broni ma o wiele mniejsze znaczenie niż jej wykorzystanie do uniknięcia trafienia potencjalnie zabójczym atakiem. Tak zwana „lepsza broń" nie jest wcale lepsza poza zasięgiem rażenia.

Przypis 5) Generał George Patton powiedział: śmierć w bitwie jest kwestią czasu. Im dłużej żołnierze pozostaną pod ostrzałem, tym więcej osób zginie. Dlatego trzeba robić wszystko, by przyspieszyć ruch. To naprawdę bardzo istotna koncepcja. W przypadku ataku bronią z bliskiej odległości zasadnicze znaczenie dla przeżycia ma bezzwłoczne „przejście obok broni", by pozbyć się zagrożenia. Większość osób przegrywa, ponieważ zamiast skupić się na wyeliminowaniu na chwilę broni z gry jako prawdziwego zagrożenia, próbują przejąć całkowitą kontrolę nad nią w celu zaatakowania źródła niebezpieczeństwa. Przez to pozostają dłużej „pod ostrzałem".


Kłamstwa na temat walki nożem

Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu ze strony No nonsense self defense autorstwa Marca "Animal" MacYoung'a. Autorem tłumaczenia jest Krzysztof Andrelczyk

Kłamstwo nr 1: Będziesz miał czas żeby wydobyć broń

Ze wszystkich przypadków kiedy byłem atakowany nożem tylko raz byłem w stanie wyjąć moją własną broń. I nie nosiłem przy sobie foldera. Nosiłem nóż w pochwie, na którym wielokrotnie ćwiczyłem szybkie dobywanie. Mogłem, w przypadku zagrożenia, wydobyć nóż w ciągu sekundy. To nie czcze przechwałki, demonstruję to w wielu moich filmach. I jednak, pomimo tej niezwykłej szybkości, kiedy zostałem zaatakowany nigdy nie miałem czasu żeby wyciągnąć mój nóż, z wyjątkiem jednej sytuacji kiedy odskoczyłem gwałtownie żeby zwiększyć dystans. To dlatego, że zanim zorientowałem się, że przeciwnik używa noża byłem już atakowany.
Większość treningów "walki" nożem opiera się na założeniu, że masz w dłoni nóż. Szczerze, jeśli jesteś atakowany przez młodego punka, kogoś zupełnie nieudolnego albo kogoś kto wywijał nożem żeby cię odstraszyć to możesz mieć czas żeby wyjąć własną broń.
Jeśli jednak masz do czynienia z kimś doświadczonym, rozumiejącym ulicę albo przebiegłym nie będziesz w stanie wydobyć ostrza kiedy cię zaatakuje. Stając przeciwko takiej osobie nie ma się dość czasu. On nie pokaże broni przed atakiem. To dlatego, że ci którzy są na tyle głupi żeby wymachiwać bronią w miejscach gdzie broń jest czymś powszechnym nie żyją zbyt długo.
A jednak oczekujesz od niego, że zrobi dokładnie coś takiego żebyś ty mógł wyciągnąć swój własny nóż i go pokonać.

Kłamstwo nr 2: To będzie "walka" na noże

Ludzie nie używają broni żeby walczyć, używają jej żeby wygrywać. Ostatnią rzeczą jakiej chce napastnik jest walka jednakową bronią. Gdyby szukał walki nie atakowałby cię bronią. I jeśli wie że masz nóż zaatakuje cię większą i lepszą bronią żeby nie pozwolić ci wygrać.
Napastnik jest przekonany, że to nie walka tylko morderstwo. Nie ma zamiaru stać z tobą i siekać się. Niestety, to fantazja, którą promuje wielu tak zwanych instruktorów walki nożem. Ostatnią rzeczą którą chcesz robić to próbować "walczyć".

Kłamstwo nr 3: Ale co jeśli mnie otoczą?

Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że walka na noże jest niebezpieczna. A jednak, jak pies krążący woków kryjówki niedźwiedzia - kiedy jego mądrzejsza część wie, żeby go nie budzić a druga, bardziej instynktowna go do tego popycha - wiele osób trenujących walkę nożem ma takie same, sprzeczne pragnienia. Jednym z największych problemów dręczących tych ludzi jest to "czy mają to czego potrzeba?". W odróżnieniu od psów ludzie są zdolni do zwodzenia samych siebie i racjonalizowania. Jednym ze sposobów w jaki się oszukujemy jest wymyślanie sytuacji, w których moglibyśmy pozwolić sobie na sprawdzenia czy "mamy to". Takie osoby silnie opierają się myśli, że walka nożem jest niewłaściwym kierunkiem. Dosłownie próbują znaleźć wymówkę. Jednym z najlepszych wskaźników obecności tej fantazji jest ich reakcja, kiedy mówi się im, że należy uciekać zamiast walczyć nożem. Ich następnymi słowami będzie "ale co jeśli jestem otoczony i nie mogę uciekać?" Mogą użyć wielu podobnych wymówek i wszystkie zaczynają się od "ale": "ale co jeśli jestem ze starszymi osobami i nie mogę uciekać?", "ale co jeśli nie jestem w formie i nie mogę uciekać?". Z milionów dostępnych możliwości skupiają się na tej jednej, która wymaga od nich wdania się w walkę na noże. Prawda jest taka, że niezwykle trudno jest "zagonić kogoś do rogu" jeśli ten ktoś jest zdeterminowany żeby uciec. Głownie dlatego, że wymknie się przez najmniejszy otwór. Jednak jeśli czyjeś pragnienie wdania się w bójkę jest silniejsze od pragnienia ucieczki to bardzo łatwo jest "zagonić go do rogu". Jeżeli spytasz doświadczonego strażnika z kim wolałby się zmierzyć - z osobą, która chce z nimi walczyć czy z osobą, która jest gotowa wspiąć się na nich żeby tylko uciec - każdy powie ci, że z tym drugim. Wiedzą, że będzie on groźniejszy i trudniejszy do pokonania. To dlatego, że jest on całkowicie zdecydowany na to co robi. Jakkolwiek osoba która pozwoliła "zagonić się do rogu" nadal będzie się wahać i z tego powodu będzie niezdolna do wykorzystania wszystkich swoich możliwości. A to dokładnie to co będzie potrzebne żeby wyjść z takiej "sytuacji bez wyjścia" w jaką się wpakowali. To prawdziwe niebezpieczeństwo tego typu myślenia. Ponieważ część ciebie chce wiedzieć czy "masz to co jest potrzebne" i czy "możesz to zrobić" możesz nieświadomie nabrać samego siebie nie zachowując należytej ostrożności i ignorując sygnały informujące o niebezpieczeństwie. Oślepi cię twoja duma i ego. A kiedy znajdziesz się już w takiej sytuacji, twoje życie - jeżeli będzie dłużej trwało - zostanie całkowicie zniszczone. Nie fantazjuj o sytuacjach w których musisz wykorzystać swoje umiejętności walki nożem ponieważ możesz wpakować się w taką sytuację niepozwalając dojrzeć samemu sobie możliwych dróg ucieczki.

Kłamstwo nr 4: Zaatakuje cię w określony sposób

Mam pokaz, który wykonują podczas seminariów na żywo. Wybieram najbardziej doświadczonego zawodnika filipińskiej szkoły walki i każę mu obronić się przed moim atakiem. Następnie wykonuję dobrze wyważony, szybki atak. To poprawny i szybki atak a oni zazwyczaj go blokują. Potem mówię, żeby zablokowali drugi atak i - celując w to samo miejsce - wykonuję 'prison yard rush'. Do tej pory wypatroszyłem każdego z nich.
Powód? To zupełnie różne ataki.
Filipińskie sztuki walki (FMA) opierają się na założeniu, że będziesz walczył z wyszkolonym nożownikiem. Problemem tego założenia jest to, że nie każdy atakuje w taki sposób, w jaki zrobiłby to ktoś ćwiczący FMA. To problematyczne ponieważ kontry są stworzone tak, żeby działały przeciwko atakom ludzi ćwiczących FMA. Przeciwko takim atakom działają świetnie.
Sednem sprawy jest to, że we wschodniej kulturze, ktoś kto atakuje cię nożem chce cię zamordować. Nie będą trzymać dystansu ze strachu przed twoją bronią i twoimi umiejętnościami. Zamiast tego zazwyczaj spróbują zdominować cię i szybko zabić przy użyciu wszystkich dostępnych sposobów. Taki atak jest zupełnie inni niż dobrze wyważony i płynny atak z FMA. I jest to zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię ktoś z Włoch. A to jest inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Wenezueli. A to jest inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Brazylii. A to jest zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię ktoś z Afryki Południowej. A to jest zupełnie inne od tego jak zaatakowałby cię nożem ktoś z Chin. Wiem to bo podróżowałem po świecie i zetknąłem się z systemami walki nożem ze wszystkich tych miejsc.
Wiem, że osoby zarabiające na treningach walki nożem i ci którzy nie widzieli tych systemów zaprzeczą temu, ale: to, że wiesz jak poradzić sobie z jednym nie znaczy, że wiesz jak poradzić sobie z innymi. Każdy jest inny i każdy jest tak samo śmiertelny. I te różnice mogą cię zabić.

Kłamstwo nr 5: A potem będzie tam stał kiedy ty będziesz go kroił

Tak jak w czasopismach i na szkoleniach.
Mało ludzie zdaje sobie sprawę z tego, że dzikie, obronne wymachiwanie nożem jest tak samo niebezpieczne jak celowe uderzenie. Czasami jest nawet bardziej niebezpieczne z powodu swojej nieprzewidywalności. Jeżeli na prawdę kogoś tniesz jego obronne ruchy mogą cię ciężko uszkodzić - zwłaszcza jeżeli rzuca się próbując zatrzymać twój następny atak.
Widziałem często duży nacisk na obronę przed zbliżeniem i brak nacisku na obronę po zbliżeniu - w obu sytuacjach możesz zostać poturbowany, jeżeli nie zabity.
Walki nigdy nie są statyczne... jego zdolność do poruszania się jest jego zdolnością do zranienia cię... i zrobienia tego zanim będziesz miał szansę pokazania swoich na prawdę fajnych ruchów.

Kłamstwo nr 6: Chwytanie i obdzieranie

Wyrywanie zębów (defanging) węża jest czymś często nauczanym na wyższych poziomach. Subtelne i złożone ruchu są wpajane w zaawansowanych uczniów po to, aby mogli wybić lub wyciąć nóż z rąk przeciwnika.
Jest tylko jeden problem - masz niezwykle nikłe szanse, że to zadziała. Prawda jest taka, że nazywamy to 'zielonymi ruchami'. Mają niewiele wspólnego z faktyczną obroną przed nożem i wiele wspólnego z zatrzymywaniem uczniów płacących za lekcje. Takie ruchy opierają się na tym, że przeciwnik będzie poruszał się 'dokładnie tak' i da ci przez to możliwość ich zastosowania. Prawda jest taka, że o ile przeciwnik nie będzie pijany albo beznadziejnie wolny szanse na to, że uda ci się złapać jego rękę i wykonać te wszystkie cudowne blokady stawów albo kontrolowane ruchy są bardzo, bardzo nikłe. Co więcej, nie będziesz w stanie skutecznie kontrolować dziko walczącego przeciwnika jedną ręką. Są szanse na to, że uda mu się wyswobodzić i zadać ci jakieś obrażenia. Tu powraca problem, który już wcześniej poruszyłem. Często widzę, że zbyt duży nacisk kładzie się na kontrolowanie przeciwnika tak żebyś mógł się bezpiecznie zbliżyć. Rzeczywistość jest taka, że nie możesz skutecznie kontrolować kogoś na taki dystans. Są rzeczy, które możesz zrobić żeby zdobyć chwilową przewagę ale to nigdy nie jest całkowita kontrola. Niestety widziałem zbyt wiele osób próbujących ustanowić kontrolę by móc bezpiecznie wkroczyć. Wiem z doświadczenia, że nie da się tego zrobić. To co możesz zrobić to stworzyć lukę, wejść a potem uniemożliwić mu kontrę. Ale jeśli próbujesz trzymać dystans dopóki wejście nie będzie "bezpieczne" to doznasz większych obrażeń próbując wypracować idealną sytuację.

Kłamstwo nr 7: Bio-mechaniczne cięcia

Technicznie rzecz biorąc nie powinno tego być na tej stronie. Faktem jest, że przecinanie ścięgien, mięśni i nerwów działa. Cięcie uszkodzi zdolności ruchowe. Nie ma wątpliwości co do jego skuteczności. Spotkałem się jednak z bardzo złą interpretacją tej koncepcji w wykonaniu osób ignorujących prawo dotyczące użycia zabójczych broni. W oczach prawa nóż jest śmiercionośną bronią. I jedyną sytuacją, w której jest się upoważnionym do jego użycia jest sytuacja grożąca utratą życia lub ciężkimi obrażeniami. Inaczej mówiąc, jeśli jest wystarczająco źle, żeby konieczne było użycie noża to jest wystarczająco źle żeby zabić. Jeśli próbujesz tylko kogoś zranić to nie jesteś w wystarczającym niebezpieczeństwie żeby użycie noża było uzasadnione. To cień starego nieporozumienia ze "strzelaniem w nogi". Ludzie strzelają do włamywacza a potem mówią policji, że chcieli go tylko zranić. To umożliwia najróżniejsze zarzuty ze strony osoby, którą postrzelili. Ludzie w naturalny sposób wahają się przed odebraniem komuś życia. Jednak jeżeli objawia się to próbą zranienia kogoś w celu zmuszenia go do wycofania się człowiek kończy w bardzo niebezpiecznej szarej strefie prawa.

Kłamstwo nr 8: Wiedzieć jak walczyć kijem to wiedzieć jak walczyć nożem

To, że potrafisz posługiwać się jednym typem broni nie znaczy od razu, że jesteś w stanie przenieść tą umiejętność na inną broń. Pomimo tego, wiele osób wmawia sobie, że tak właśnie jest. Najwidoczniej bycie "mistrzem wszystkich broni" jest bardziej pociągające od bycia mistrzem w walce kijem.
Prawda jest taka, że różnymi typami broni różnie się posługuje. Mają one różne wagi, rozmiary, wymagania i zastosowania. Faktycznie są między nimi podobieństwa ale, jeśli nie chcesz skończyć klęcząc na ciemnym parkingu próbując utrzymać swoje wnętrzności, lepiej przestań mówić o podobieństwach i zacznij szukać różnic.
Po pierwsze, kij nie ma krawędzi. Przy pracy ostrzem czubek i krawędź są krytycznymi elementami ale przy kiju niekoniecznie. Kontrola krawędzi jest właściwie wyznacznikiem tego, czy ktoś wie jak używać noża. Jeżeli wiesz czego szukać możesz to rozpoznać po jednym ruchu - nawet szybkim. Właściwie to im szybszy ruch tym bardziej staje się to widoczne.
Fizyka kija nie wymaga tak dokładnego panowania nad ostrzem. To dlatego, że kijem się uderza podczas gdy ostrze jest zaprojektowane do cięcia i kłucia. Jeśli krawędź nie znajduje się na celu to powstaną inne oddziaływania i reakcja, którą uzyskasz będzie inna od zamierzonej.
Jeśli uczysz się walczyć kijem to zaakceptuj to, że uczysz się walczyć kijem, to dozwolony cel. Jeśli uczyć się władać nożem to uczysz się władać nożem... są między tym podobieństwa ale są też radykalne różnice. Nie wmawiaj i nie pozwól wmawiać sobie czegoś innego.

Kłamstwo nr 9: Jeśli znasz Kali to wiesz jak walczyć nożem

Kali, Escrima, Arnis, FMA - wszystkie one mają tajemniczą otoczkę stylów walki opartych o broń. Zabójcze, brutalne style Filipińskich wojowników. Historie o partyzanckich akcjach przeciwko japońskim najeźdźcom, pojedynki i walki na śmierć i życie, w które zaangażowany był twórca stylu.
Szczerze mówiąc to niesamowite co przetrwali ci ludzie. Ci panowie przeżyli w zupełnie innej kulturze, socjo-ekonomicznym środowisku, czasach i, w niektórych przypadkach, wojnę światową oraz inwazję na ich ziemie.
To powiedziawszy, to, że twórca systemu był prawdziwym draniem nie znaczy, że ty nim jesteś.
Oni nie byli "knife fighter'ami", ci ludzie chcieli przeżyć. To właśnie bierze się z potwornie ciężkiego życia. Oprócz fizycznych zdolności, które im pomogły, to co utrzymało ich przy życiu, co pozwoliło im uderzać wystarczająco szybko, mocno i brutalnie to nie był styl - to zdecydowanie, żeby nie umierać. To to bezwzględne robienie wszystkiego co niezbędne i robienie tego szybciej i mocniej od innych utrzymało ich przy życiu.
Ich sztuka pozwoliła im jedynie robić to szybciej.
Znajomość sztuki nie da ci tego samego oddania, tej samej bezwzględności, tej ponurej wytrzymałości ani tej gotowości do zezwierzęcenia żeby tylko pozostać przy życiu. Sama znajomość sztuki nie zrobi z ciebie "knife fighter'a". Musisz mieć też "serce" - tą gotowość do przejścia przez piekło i wyjścia z drugiej strony.

Kłamstwo nr 10: Grappling z nożownikiem

Na temat grapplingu krąży mit, że działa on wszędzie. To, że sprawdził się on na ringach UFC zaślepił wiele osób na fakt, że są krytyczne różnice pomiędzy walką na gołe pięści i walką z bronią. Walka bez broni może w prosty sposób zamieć się w maraton wytrzymałości, w którym rozmiar, siła, kondycja i odporność na ból mają duży wpływ na rezultat walki ale to samo nie dotyczy walki z bronią. Tutaj każdy człowiek krwawi tak samo.
Pamiętasz jak mówiłem, że bio-mechaniczne cięcia mają wpływ na obrażenia jakie można zadać nożem? Dlaczego wydaje ci się, że będziesz w stanie walczyć z tego typu obrażeniami? Wystarczy, że facet tnie cię kilka razy żeby poważnie ograniczyć twoją zdolność ruchu a potem czekać aż się wykrwawisz. A teraz na prawdę zła wiadomość - adrenalina sprawi, że stanie się to szybciej. Im wyższe tętno tym szybciej krwawisz i tracisz siły.
Nie próbuj używać grapplingu na nożowniku. Kiedy znajdziecie się już na ziemi nie będziesz mógł kontrolować jego ręki z nożem wystarczająco dobrze, żeby uchronić się od pocięcia. W walce bez broni możesz nie pozwolić przeciwnikowi na wytworzenie wystarczająco dużo siły żeby efektywnie cię uderzyć ale przy nożu on nie potrzebuje siły, wystarczy, że cię dotknie.
Kolejna dobra wiadomość - wiem o małym nożu, który nazywa się "clinch pick." To mały, łatwy do ukrycia - i łatwo dostępny - nóż, który można wbić w grapplera trzy albo cztery razy zanim zorientuje się, że tam jest. Miejsce, w którym się go nosi sprawia, że praktycznie nie da się uniemożliwić jego wydobycia. Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, że przeciwnik go ma, będzie za późno.

Kłamstwo nr 11: Istnieje coś takiego jak ekspert od walki nożem

Wbrew wszystkim fantastycznym scenariuszom, które plotą w swoich głowach tak zwani "eksperci od noża" i o których zawsze mówią - w których użycie noża przeciwko drugiej osobie byłoby usprawiedliwione - faktem jest, że 99.9% przypadków, w których nóż jest używany przeciwko człowiekowi to przestępstwa.
To powiedziawszy, jako pierwszy zauważę, że młode byczki próbujące sprawdzić swoje możliwości często angażują w niezwykle głupie, niebezpieczne i nielegalne działania w imię dumy lub gniewu. I wiecie co? Jeśli przeżyją często kończą w poprawczakach, jeśli nie więzieniach. Prawo krzywo patrzy na bójki a szczególnie na pojedynki. Zawsze będę pamiętał to co powiedział Brian Curl, mój kamerzysta i były komandos SEAL: "Nie ma czegoś takiego jak zawodowi 'knife fighterzy'". Nikt nie dostaje zapłaty za walkę nożem. W dodatku, nie przetrwasz wielu walk nie zostając przy tym poważnie pociętym.
Więc długo i uważnie przypatruj się każdemu, kto nazywa się 'knife fighterem' lub ekspertem od walki nożem bo najprawdopodobniej nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. A jeśli jest takim mistrzem walki nożem, to dlaczego nie ma więcej blizn i nie siedzi w więzieniu?

Kłamstwo nr 12: To w ogóle będzie walka

Jeśli chcesz żyć to nie podchodzisz z bojowym nastawieniem do niczego mającego związek z bronią.
Broń przenosi cię z areny walki do realiów bitwy.
I jeśli nie jesteś na to gotów to nie ma w tym nic wstydliwego. Ale nie pozwól by duma lub gniew cię tam popchnęły bo zasady są zupełnie inne i jeśli tego nie wiesz, to ty będziesz poszkodowanym. Jeśli widzisz broń - uciekaj. Jeśli zostaniesz - nawet nie myśl o walce. Ktoś zostanie poważnie ranny. Pytanie czy będzie to on czy ty? Czy oboje?

Kłamstwo nr 13: Bądź gotów na odniesienie ran

Ktokolwiek wymyślił ten zwrot mówił o bardzo ważnej sprawie. Mianowicie o tym, że zostaniesz zraniony w starciu na noże i że nie powinieneś panikować kiedy to się stanie tylko kontynuować dając z siebie wszystko po to, żeby zwiększyć swoje szanse przeżycia. Z tą interpretacją nie mógłbym się zgadzać bardziej.
Jednak podobnie jak idea bio-mechanicznych cięć tak i ta została zniekształcona przez ludzi w niebezpieczne nieporozumienie. Wiele osób ćwiczących tak zwane "sztuki ostrza" rozumie ją jako 'pozwól sie pokroić nie wykonując żadnych obronnych ruchów po to aby wypracować sobie jedno dobre uderzenie'. Najwidoczniej jedno twoje trafienie do dwudziestu jego to dobre proporcje.
Drugim ekstremum jest nadmierne skupianie się na próbie kontroli ręki przeciwnika przed atakiem. Trzymanie dystansu i próby złapania szybko poruszającego się ostrza tak, żeby móc bezpiecznie zaatakować to jedna z najlepszych metod na to, żeby dać się pociąć.
To właśnie wynika z prób przeniesienia nastawienia ze sztuk walki do walki z bronią. To po prostu nie działa. Chciałbyś poznać naszą filozofię na ten temat?
Zapłać raną za śmiertelny cios, ale za nic innego. To właśnie różnica pomiędzy walką i bitwą.

Kłamstwo nr 14: Filipińskie sztuki walki to najwyższe systemy walki nożem

Pozwólcie, że powiem to wprost. Jeśli idzie o walkę nożem, to wszystkie systemy są cholernie niebezpieczne. Nie ma żadnej ojczyzny najwyższego systemu walki nożem. Nie ma rasy posiadającej monopol na "właściwy sposób" używania noża. Tak jak mówiłem, podróżowałem po świecie i widziałem systemy z wielu różnych miejsc i powiem wam, każdy z nich uczyni cię tak samo martwym, tak samo szybko.
Nie ma jedynego właściwego sposobu walki nożem... i im więcej wiesz o różnych systemach tym większe masz szanse na wyjście z odpowiednią kontrą kiedy jesteś atakowany na jeden z takich sposobów. Ale jeśli uczyłeś się tylko jednego systemu to masz marne szanse na wymyślenie czegoś to skutecznie cię obroni.
Mówiłem to już i powiem to jeszcze raz: *Nikt* nie ma monopolu na prawdę o walce nożem. Ten temat jest po prostu zbyt obszerny. Każdy ma kawałek tortu. I uczenie się tego co mają do powiedzenia i jak robi się to tam, skąd pochodzą jest najlepszym sposobem na zwiększenie twoich szans na przeżycie.

Kłamstwo nr 15: Rozbrojenie przeciwnika jest proste

Wzdrygam się za każdym razem kiedy to słyszę. Ponieważ A) właśnie powiedział mi, że nigdy nie mieli do czynienia z kimś zamierzającym lub próbującym ich zabić, B) jest spora szansa, że to rozrabiaka i łgarz i C) jeśli tego uczą, to ktoś przez nich zginie.
Ktoś kto stoi i wymac***e nożem nie próbuje cię zabić... chce cię jedynie odstraszyć. Przyznam, że często łatwiej jest pokonać taką osobę bo nie jest w stanie (mode) ataku, ale to nigdy nie jest proste. Takich ludzi można zaskoczyć i często nie są w stanie zareagować na czas. Jednak *nigdy* nie jest łatwo rozbroić kogoś, kto na prawdę chce cię zaatakować nożem. I rozpowiadanie tego kłamstwa jest dosłownie proszeniem o czyjąś śmierć - zwłaszcza jeżeli napotkają zdecydowanego napastnika.

Kłamstwo nr 16: Możesz z powodzeniem walczyć z uzbrojonym przeciwnikiem

Cała ta strona została poświęcona obaleniu tego kłamstwa. Jest to kłamstwo głównie dlatego, że nie możesz "walczyć" z uzbrojonym przeciwnikiem. Możesz przeżyć starcie z nim i możesz nawet powalić go zanim uda mu się poważnie cię uszkodzić... ale, cokolwiek zrobisz musi to być szybkie, skuteczne i brutalne. Jeśli nie będzie, nie powstrzymasz go przed zadaniem ci poważnych obrażeń. Nie możesz stać i wdawać się w długi pojedynek z uzbrojonym przeciwnikiem. Jeśli spróbujesz - przegrasz. To nie kwestia tego czy, ale kiedy.
Mówiąc prosto, za każdym razem kiedy przeciwnik dotyka cię nożem zadaje ci poważne obrażenia. Jak możesz liczyć na długi pojedynek jeśli za każdym razem kiedy on cię dotyka powoduje "bio-mechaniczne obrażenia"? Wykrwawisz się i przestaniesz funkcjonować zanim twoja strategia przyniesie efekty.


źródło tekstu: www.bladebrothers.pl





Zmieniony przez - słaby 56 w dniu 2011-03-11 22:01:55

Raczej ustapić niż zranić,raczej zranić niz okaleczyć,raczej okaleczyć niż zabić,prędzej zabić samemu,niż dać się zabić.

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

badania lekarskie

Następny temat

rozciaganie kilka pytan

WHEY premium