Pół roku temu zacząłem ćwiczyć na siłowni (wcześniej tylko ćwiczenia bez żadnego sprzętu). Przez 3 miesiące ACT, a przez następne 3 miesiące typowy trening siłowy na masę (zgodnie z zaleceniami z Atlasu Ćwiczeń) - wolne ciężary, każda partia mięśni raz w tygodniu.
I mam taki problem, że trening na te lepiej rozwinięte partie jest jakby bardziej udany. Lepiej czuję jak mięśnie pracują w trakcie ćwiczeń, po treningu czuję, że mięśnie są jakoś lepiej zmęczone (że coś "weszło"), no i generalnie jakby widzę postępy.
Natomiast jak ćwiczę te słabsze partię, to jestem w stanie wykonać ćwiczenia tylko na małych obciążeniach, a na trochę większych szybko mi się meczą mięśnie. Generalnie trening tych partii jest mniej satysfakcjonujący, nie czuję żadnej "pompy" i nie widzę za bardzo postępów.
W związku z tym mam pytanie czy powinienem dalej konsekwentnie ćwiczyć wszystkie partie i czekać aż to się samo wyrówna? Czy może warto "zaniedbać" te bardziej rozwinięte, albo na razie w ogóle ich nie ćwiczyć?
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 25
Waga: 74
Wzrost: 185
Cel treningowy: siła
Staż treningowy na słowni: 6 miesięcy
Uprawiane inne sporty: boks
Dostęp do sprzętu (np. full osprzęt siłownia, sztanga/sztangielki): full
Dieta: zdrowa, z nadwyżką kaloryczną
Przeciwskaznania medyczne: brak
Zażywane suplementy: brak