więc tak. siła na nogi mi idzie najbardziej, zawsze szybko robię siłę nóg,
przysiad przedni robię poprawnie,dochodzę do 70kgx5 (plan 15-10-5 Wodyna) a w 1 powtórzeniu do 90kg
problem polega na tym że kolana w miejscach które zaznaczyłem na obrazku bolą. to taki ból jakby się coś miało złamać, taki jakby wyrywający w bok. jest to przy przysiadzie, czuję to lekko nawet bez obciążenia, np jak kucam, chodzę po schodach itd.
praktycznie dziś na treningu jest już lipa (mimo że kolana rozgrzewam dobrze robiąc przysiady na sucho, parę ładnych minut)
kiedyś jakieś 4 -5 lat temu już tak miałem. przy wadze 60kg dużo jeździłem na rowerze gdzie też mnie kolana bolały, w przysiadzie robiłem max 140kg (teraz też zrobie) (było to moje ulubione ćwiczenie obok MC, siła klaty mi słabo idzie więc WL się nigdy nie zachwycałem), ale przestałem ćwiczyć nogi z powodu takiego właśnie bólu kolan jak mam teraz. MC też lubię robić i też często miałem przez niego kontuzje, ale nie o MC teraz
co z tym przysiadem robić?
bo fajne ćwiczenie i je lubię zwłaszcza jak widzę że co tydzień regularnie dokładam 5kg. tylko się boję o kolana, bo już jedno nadwyrężyłem niedawno (chyba na MMA, choć tego dnia zrobiłem rano siłkę a wieczorem mma więc nie mam pewności) i ledwo mogłem chodzić przez 2-3 dni
czy to może być kwestia "smarowania" kolan? bo tak dziwnie strzelają, czy może po prostu kolana nie wytrzymują szybkiego wzrostu siły?
mam dalej to ćwiczyć czy przestać?