Mam pytanie bardziej natury teoretycznej niż praktycznej. Nie ukrywam, że jestem ludziem zapracowanym i ze względu na stresującą pracę nie mogę sobie pozwolić na przeziębienie. Jestem też asekutantem :P :P :P
Dlatego też kilka już lat temu kupiłem sobie Orbitreka, nie jakiegoś mega, ale na razie służy bardzo dobrze. I "biegam" na nim zimą, a gdy przychodzi lato... to nie chce mi się biegać na dworze :P Tak po prostu mam :D
I tutaj pojawia się moje pytanie:
1. Biegam na orbitreku ok 45 minut, głównie interwały 30s:30s, tętno na poziomie 185-190 i jak z niego schodzę to mam wrażenie, że umrę na zawał serca. Koszulka mokra, wyglądam jak spod prysznica. Raz na jakiś czas zmieniam sobie obciążenie itp., ale zazwyczaj to są stałe wartości: 45 min, tętno średnio 190.
2. Jak biegam normalnie na dworze, to nie udaje mi się wykręcić takiego tętna, ze względu na niewyrabianie się nóg - po prostu zaczynają mnie boleć, bo nie są przyzwyczajone. Dlatego biegając na serio mam tętno około 160-170. Też biegam ok 45 minut, też interwały.
I tu moje pytanie: gdzie się więcej kalorii spala:
a) na logikę- tam gdzie jestem wypompowany bardziej?
b) nie na logikę - na dworze, dlatego, że bieganie na orbitreku to ZŁOOOO ?
Dodam tylko, że od biegania na orbi zrobiły mi się masakrycznie wyrąbane uda, co mnie bardzo cieszy. Ale jestem ciekaw po prostu, co lepiej działa.
Dodam tylko, że jestem typowym ektomorfikiem.