Mam 20 lat, 182cm, 82kg. Raczej chudy, lekka oponka po roku nic-nie-robienia.
Chodzę obecnie 3-4x w tyg na siłownię, trening wszystkich partii obwodowy (szarpnąłem się na osobistego trenera przez pierwszy miesiąc żeby się nauczyć jak poprawnie ćwiczyć). Oprócz tego biegam 3x w tygodniu po 7-8km (~40 min) + basen ze dwa razy w tygodniu.
Bieganie + basen było wcześniej, dorzuciłem spowrotem siłownię.
Moim celem jest wyrzeźbienie sylwetki i około 10 kilogramów więcej. Dieta wygląda tak, że rano jem owsiankę, później 2x w ciagu dnia kura lub indor + 3/4 torebki ryżu, kolacja jakieś serki + jajo. Bez bawienia się w liczenie kalorii. Jem żeby nie być głodnym + troszkę więcej.
Czy dorzucić przy obecnym stanie jakieś białko czy dać sobie spokój?
Pozdrawiam i dzięki z góry.