Jeśli chodzi o Charles'a - to uważam podobnie jak Kaziu. Myślę również, że systematycznie i
skutecznie poszerza on zasięg swojego autorytetu o dziedziny takie jak dietetyka, jest mu o tyle łatwo, że korzysta z zaplecza w postaci renomy znakomitego trenera. Jest po prostu na TOPie.
Poliquin słusznie zwraca uwagę na pewne pomijane nieraz podstawy (choćby rola warzyw i owoców w diecie sportowca, czy sceptycyzm względem opierania diety na pokarmach zbożowych) i ma ten dar (i infrastrukturę) - że ludzie go słuchają. Ja natomiast, nie przesiaduję nad lekturą jego poglądów na temat odżywiania, a z niektórymi teoriami wręcz się nie zgadzam. Ale to nie jest temat na taką dyskusję. Rozdzielam po prostu ogólnie pojęta pragmatykę i skuteczność w pracy nad własną czy cudzą sylwetką (na którą składa się wiele aspektów), wraz całą autorską często nadbudową teoretyczną, od zagadnień dotyczących rzetelnego przedstawiania czy interpretowania konkretnych mechanizmów fizjologicznych, bodźców, przebiegu reakcji, jej efektu - tutaj źródłem wiedzy jest literatura naukowa.
Nikomu niczego nie ujmując, diety przychodzą i odchodzą, autorytety również mają chwile mniejszej lub większej świetności, a nieraz - zapomnienia. Fizjologia natomiast rządzi się swoimi prawami, a jeśli komuś udaje się odkryć i opisać nową zależność, to dla mnie zazwyczaj wiarygodne są publikacje o określonym statusie. Książką Younga zainteresowałbym się może po przejrzeniu jego dorobku naukowego. W drugą stronę - szkoda mi na to czasu
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-05-27 16:07:35