Anonim
Cześć,
przed rokiem podczas gry w piłkę nożną nabawiłem się kontuzji kolana, na początku bolało i miałem trudności z chodzeniem po schodach. Poszedłem oczywiście do lekarza, najpierw wysłano mnie do chirurga (na NFZ), który nakuł kolano i kazał robić okłady po 3 wizytach w ciągu 5 dni u niego dałem sobie z gościem spokój (jedyne co robił to sobie patrzył na kolano, żadnej diagnostyki obrazowej, nawet go nie dotykał). Poszedłem więc prywatnie do ortopedy, który stwierdził, że mam naruszone więzadła w lewym kolanie, po kilku wizytach (w sumie po 1,5 miesiącu) dolegliwości bólowe ustąpiły. Ortopeda zlecił zażywać przez 6 miesięcy osławione już siarczany glukozaminy i chondroityny oraz witaminę C. Poza tym zmniejszyć aktywność fizyczną na pewien czas (spacery, lekki rower, basen) i ćwiczyć mięśnie. Aha ostateczną diagnozą było - "lekkie rozluźnienie ACL kolana lewego, bez niestabilności". Byłem jeszcze u niego parę razy, ostatnio w marcu, stwierdził, że nie trzeba operować, biegać, skakać, etc. mogę.
Rzeczywiście - teraz praktycznie nic nie boli, początkowo coś "gruchało" w kolanie, szczególnie rano, ledwo po przebudzeniu, teraz po ćwiczeniu na siłowni wszystkich mięśni (nie tylko nóg) praktycznie nic nie "grucha", czasem się zdarzy. Biegam, jeżdżę na rowerze, pakuję na siłce, pływam, etc. i nie widzę/czuję żadnych niestabilności.
Ale nurtuje mnie jedno - czy aby na pewno wszystko jest dobrze ? Jeśli lekarz uważa, że nie trzeba to nie poddaję się operacji na ACL. To dobry specjalista, na poczekalni spotkałem ludzi z całej polski (dosłownie), nawet z Warszawy. Wiadomo jak skonsultuję to z innym ortopedą to może powiedzieć, że trzeba operować, albo potwierdzić, że nie trzeba. Przeglądając fora czytam różne opinie - jedni uważają, że trzeba operować, bo nawet jeśli teraz nie ma problemu, to za parę lat na pewno będzie, z drugiej strony są osoby, które twierdzą, że nie trzeba, bo oni też "mają ACL", a biegają maratony, a są też tacy, którzy twierdzą, że po operacji jest o wiele gorzej...
i bądź tu mądry...
przed rokiem podczas gry w piłkę nożną nabawiłem się kontuzji kolana, na początku bolało i miałem trudności z chodzeniem po schodach. Poszedłem oczywiście do lekarza, najpierw wysłano mnie do chirurga (na NFZ), który nakuł kolano i kazał robić okłady po 3 wizytach w ciągu 5 dni u niego dałem sobie z gościem spokój (jedyne co robił to sobie patrzył na kolano, żadnej diagnostyki obrazowej, nawet go nie dotykał). Poszedłem więc prywatnie do ortopedy, który stwierdził, że mam naruszone więzadła w lewym kolanie, po kilku wizytach (w sumie po 1,5 miesiącu) dolegliwości bólowe ustąpiły. Ortopeda zlecił zażywać przez 6 miesięcy osławione już siarczany glukozaminy i chondroityny oraz witaminę C. Poza tym zmniejszyć aktywność fizyczną na pewien czas (spacery, lekki rower, basen) i ćwiczyć mięśnie. Aha ostateczną diagnozą było - "lekkie rozluźnienie ACL kolana lewego, bez niestabilności". Byłem jeszcze u niego parę razy, ostatnio w marcu, stwierdził, że nie trzeba operować, biegać, skakać, etc. mogę.
Rzeczywiście - teraz praktycznie nic nie boli, początkowo coś "gruchało" w kolanie, szczególnie rano, ledwo po przebudzeniu, teraz po ćwiczeniu na siłowni wszystkich mięśni (nie tylko nóg) praktycznie nic nie "grucha", czasem się zdarzy. Biegam, jeżdżę na rowerze, pakuję na siłce, pływam, etc. i nie widzę/czuję żadnych niestabilności.
Ale nurtuje mnie jedno - czy aby na pewno wszystko jest dobrze ? Jeśli lekarz uważa, że nie trzeba to nie poddaję się operacji na ACL. To dobry specjalista, na poczekalni spotkałem ludzi z całej polski (dosłownie), nawet z Warszawy. Wiadomo jak skonsultuję to z innym ortopedą to może powiedzieć, że trzeba operować, albo potwierdzić, że nie trzeba. Przeglądając fora czytam różne opinie - jedni uważają, że trzeba operować, bo nawet jeśli teraz nie ma problemu, to za parę lat na pewno będzie, z drugiej strony są osoby, które twierdzą, że nie trzeba, bo oni też "mają ACL", a biegają maratony, a są też tacy, którzy twierdzą, że po operacji jest o wiele gorzej...
i bądź tu mądry...
Krzysztof Piekarz
