oczywiscie. niedobor wegli zlozonych to niedoczynnopsc tarczycy, a wtedy zegnaj szczupla sylwetko.... to powinno ja odstraszyc. tycie z powietrza do milych nie nalezy.
ja po diecie bialkowej cierpie na hipoglikemie reaktywna. no i znowu - ciezko schudnac, bo nie da sie ograniczyc jedzenia wystarczajaco. cierpienie jest tak powazne, ze trzeba jesc, a krazaca we krwi insulina uniemozliwia spalenie tluszczu...
postarzala skora, wypryski o wielkosci wulkanow, hormony rozwalone doszczetnie....
masakra.
i juz widze te wszystkie obronczynie bialka... ja mam lat 27. na dietach bialkowych bylam w okolicach wczesnej dwudzisteki. rowniez bylam zachwycona i podekscytowana. chudlam szybko i wydawalo mi sie ze ludzie sa nienormalni ze jedza wegle...
juz wtedy zaczynaly sie drobne problemy... przyszedl czas na stopniowa modyfikacje diety (nie da sie calego zycia na bialku przezyc) ale problemy nie sutapily. wrecz przeciwnie... od dwoch lat walcze o naprawienie tego co zniszczylam... i od razu mowie. nie wchodze w dyskusje... szczegolnie z ludzmi ktorzy na bialkowych dietach sa albo byli od niedawna... po prostu nie chce mi sie produkowac.
mieszkam w holandii. tu nikt nie gloryfikuje bialka ani pieciu posilkow dziennie. wrecz przeciwnie.
lecze sie. mam lekarza... powodzenia z corka. teraz schudnie, a po pieciu latch bedzie sie modlila o kazde 100g mniej na wadze, majac duzo problemow zdrowotnych, ktore schudniecie jej uniemozliwia
ile w tym prawdy?I jednak nawet 2g/kg masy ciała szkodzi?