w czwartek poszedłem sobie na siłownie po 1,5 rocznej przerwie, zrobiłem lekki trening FBW (po 2 serie kazdego cwiczenia i w miarę lekkie ciężary), żeby się zbytnio nie przemęczyć.
Oczywiście były zakwasy, ale takie zrównoważone, nie ma sie co dziwić po takiej przerwie. I wszystko byłoby ok, gdyby nie wyjazd nad morze dwa dni później.
Miałem jeszcze zakwasy, normalka, poszedłem pływać. W sumie poszedłem do wody 3 razy, za każdym razem pływając kilkanaście (kilkadziesiąt?) razy od boji do boji. W sumie chyba z parę kilometrów łącznie przepłynąłem. I wiczorem zaczął się koszmar.
Dawne zakwasy przerodziły się w palący ból, który dotknął przede wszystkich przednich aktonów barków i w mniejszym stopniu klaty. Nie mogę w ogole rozciągnąć tych mięśni rozkładając ręcę w tył czy do góry (jakby mięśnie(śćięgna?) były za krótkie), a w samych mięśniach ogień. W nocy problemy ze spaniem. Myślałem ze mi przejdize przez co (to było wczoraj) ale jest wciaż tak samo, cjolerny bół ograniczający zdolnośći ruchowe, ciężko cokolwiek zrobić.
Co z tym fantem robić ?
Zmieniony przez - annihilus w dniu 2011-07-10 15:48:13
Ulubieńcy: Cain Velasquez, Mark Hunt, Luke Rockhold, Genki Sudo