SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

"Armwrestling is my life" - Lektura obowiązkowa dla każdego armwrestlera!!

temat działu:

FITMAX

Ilość wyświetleń tematu: 1557

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 155 Napisanych postów 18766 Wiek 33 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 78763
Już wkrótce na rynku - lektura obowiązkowa każdego zawodnika!
Kompendium wiedzy każdego kibica.
Its my Live! to skarbnica technik i treningów, które prezentują Mistrzowie.

Ponadto znajdziecie tu:
-Sylwetki największych Gwiazd armwrestlingu!
-Historię turniejów Złoty Tur i Puchar Świata Zawodowców
-Kolejne relacje z cyklu Vendetta
-Przepisy armwrestlingu
-Przykłady suplementacji
-Tematykę anatomii i kontuzji w armwrestlingu.


-Książka jest tworzona przy współudziale pracowników FitMaxa.






-W książce będzie można znaleźć rozdział o suplementacji pod kątem armwrestlerów






Czy można określić początek armwrestlingu? Wszyscy że, starożytne rzeźby doskonale dokumentują lekkoatletykę i zapasy (wiadomo, od zawsze miały fory jako dyscypliny olimpijskie). Co z siłowaniem się na ręce? Ponoć są wykopaliska na terenie Gruzji przedstawiają postaci mężczyzn podczas pojedynku armwrestlerskiego... Istnieją też liczne przekazy w starych pieśniach o marynarskiej doli i niedoli. Tu już dotykamy nawet metodyki treningu. Służba na wielkich żaglowcach wymagała niesamowitej siły ramion, koniecznej podczas wspinania się na maszty, zwijaniu żagli i innych pracach. Uważni czytelnicy magazynu ARMPOWER i praktycy wiedzą, że wspinanie się na linę jest jednym z ćwiczeń współczesnych armwrestlerów. Nieprzypadkowa to zbieżność.

Armwrestling to sport walki. Walka, od zarania, służyła udowodnieniu który z przeciwników jest silniejszy. Jednak w siłowaniu na ręce jest jeszcze aspekt zabawy, fachowo mówiąc - ludyczny. „Pojedynek" na ręce zazwyczaj odbywał się w sytuacji towarzyskiej i był jej częścią, a nie celem samym w sobie. Współcześnie objawia się to w wyjątkowym (nawet jak na czysto sportowe relacje) wzajemnym stosunku zawodników. Mimo, że przy stole toczą ostre i zawzięte pojedynki, mimo, że dają z siebie ostatnie siły - przed walką i po walce są przyjaciółmi, członkami Wielkiej Armwrestlingowej Rodziny. To jest naprawdę wyjątkowa cecha naszego sportu.

Druga, równie ważna, to „samotność zawodnika" przy stole. Podobnie, jak w tenisie - zawodnik podczas meczu nie ma kontaktu (przynajmniej formalnego) z trenerem. Dlatego właśnie czołowi armwrestlerzy to sportowcy dojrzali i umiejący podczas bardzo krótkiego przecież starcia podejmować taktyczne i techniczne decyzje.
Ktoś może zapytać - jaka taktyka, jaka technika w tej prostej sprawie? Sam też tak myślałem. Aż do roku 1999. Dokładnie 27 listopada 1999 roku - zobaczyłem na własne oczy pierwszych zawodników armwrestlingu. Przyjechałem w przededniu „Pojedynku Gigantów", zawodów kulturystycznych, do których dołączono zawody w siłowaniu na ręce. Anton Sobko, Andriej Switłyk i Grygory Bondaruk - nie byli gigantami. Najcięższy z nich, Bondaruk ważył 73 kg. Kiedy następnego dnia dosłownie „rozjechali" naszych siłaczy - pomyślałem, że coś w tym jest... Ale nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że uczestniczę w oficjalnym początku nowej dyscypliny sportu w Polsce!
Ten nowy sport - armwrestling powstawał tu, w Polsce - całościowo. „Rodzili" się zawodnicy, uczyli się sędziowie, starali się fotoreporterzy, pracowali organizatorzy (najpierw tylko jeden - Igor), wciągali się widzowie.

Od 1999 roku trwały działania, których efektem jest dzisiejszy stan polskiego armwrestlingu, czyli regularne rozgrywki od poziomu debiutów, po mistrzostwa i puchary Polski, udział naszych reprezentacji w mistrzostwach Europy i świata. Dodajmy jeszcze do tego fakt organizacji właśnie w Polsce szeregu prestiżowych zawodów amatorskich i zawodowych, liczbę klubów, startujących zawodników i przekazów medialnych.

Dochodzenie do stanu obecnego odbywało się na wielu płaszczyznach. Jak wspomniałem - wszyscy się uczyli. Brakowało dosłownie wszystkiego. Metodyka treningów powstawała „na bieżąco". Najpierw były to improwizowane sesje treningowe, na tarasie siedziby klubu Złoty Tur w Gdyni, przy ulicy Armii Wojska Polskiego w Gdyni.

Co ważne, każde działanie podejmowane przez Igora miało na celu popularyzację naszego sportu. Dlatego, od razu podjęto próbę wydawania i kolportażu miesięcznika ARMPOWER. Była to prawdziwa gazeta poświęcona całkowicie siłowaniu na ręce. Powstawała terminologia, kłóciliśmy się o słownictwo stosowane przy opisach technik i przepisów, tworzyła się historia.

ARMPOWER nie przetrwał samodzielnie. Polska to nie USA, gdzie można sprzedać tysiące egzemplarzy w prenumeracie i nie być zdanym na kolportaż. Dobrym więc pomysłem było „włączenie" magazynu do jednego z wiodących miesięczników, którego tematyka odpowiadała w dużym stopniu naszej dyscyplinie. Tak to dzięki SdW, a później KiF - wiedza o siłowaniu na ręce, docierała, dociera (i będzie docierać) do wszystkich zainteresowanych.

Od samego początku magazyn ARMPOWER nie tylko dokumentował bieżące wydarzenia, ale też propagował wiedzę o taktyce, technice walki, ćwiczeniach zasadniczych i pomocniczych, odżywianiu, wspomaganiu, anatomii, kontuzjach. Zebrał się już pokaźny pakiet wiedzy i ci, którzy mają w domu komplet magazynów ARMPOWER, mogą cały czas, na bieżąco korzystać z wiedzy tam zawartej. Ale - jak na razie - tylko ci, znający polski język, mieszkający w Polsce.

Jednak nowe pokolenie armwrestlerów w Polsce i na świecie powoli „dorasta do stołu". Potrzebują wiedzy, od podstaw!

Mogę z radością zapowiedzieć, że nadszedł czas wcielić w życie pomysł Igora Mazurenko - potężną książkę o armwrestlingu. Wiem, że Igor nosił się z tym już od dawna, jednak inne obowiązki ciągle były na pierwszym planie. Jednak od kilku miesięcy prace nad publikacją ruszyły pełną parą. Książka zapowiada się na hit w kategorii podręczników, leksykonów, poradników sportowych, a do tego jest pięknie opracowana graficznie i starannie wydana. Planowane jest równoległe wydanie wersji polskiej, rosyjskiej i angielskiej. Nie wiem, czy mogę już zdradzić tytuł, ale zaryzykuję „It's my Live!" - tak pędzie się nazywać ta publikacja. „Moje życie!" a w domyśle „Armwrestling to moje życie" - to słowa Igora Mazurenko, który - faktycznie - poświęcał, poświęca i nadal będzie poświęcał całe życie pasji - siłowaniu na ręce.

Upłynęło dwanaście lat odkąd nazwa „armwrestling" pojawiła się w Polsce jako słowo drukowane. Czas pochwalić się wiedzą i dokonaniami. Autor - Igor Mazurenko i zespół redakcyjny zapraszają do lektury.
Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Pierwszy dzień imprezy w PowerPit

Następny temat

FitMax - Newsletter - ciekawostki i nowości ze świata FitMaxa!

WHEY premium