Od 9 dni biegam, po trochę ponad roku braku wysiłku fizycznego ( dom - praca za biurkiem - dom ). W pierwszym dniu było ok, kondycja może nie najlepsza ale zmęczyłem się mocno ( ok 4,5 km ), na drugi dzień oczywiście zakwasy, w kolejnym dniu dałem rade biegać ( 5 km. ), mięśnie bolały mnie bardziej niż po 1 dniu wiec zrobiłem przerwę jeden dzień. Dzień czwarty brak zakwasów pokonany dystans 6 km., nogi trochę mnie bolały, w kolejnych dwóch dniach zaczęły się inne bóle... myślę że to ścięgna: bolą mnie łydki w dolnych partiach, od przodu nóg przy piszczelach tak na 1/3 wysokości ( piszczela ) też mnie boli, uda od zewnętrznej strony na górze przy pośladkach, okolice kolan.
Trzy dni dałem rade biegać nie było to tak uciążliwe, ale zrobiłem 3 dni przerwy, niestety nie pomogło zacząłem biec i kilometr zrobiłem dość gładko ale kolejny już tragedia, nogi mnie napie******* tak mocno po tych 2 km ze sobie odpuściłem, bule miałem tak gdzieś z 20/30min po skończeniu biegania. Dziś też biegałem ale było jeszcze gorzej :( 2km przebiegłem i tragedia, usiekłem po ziemny prysznic dopiero to pomogło na ból.
Na 100% nie są to zakwasy, nie jestem pewien czy ścięgna ale jak nie to co ? :( może jakiś inny rodzaj bólu mięśni...?
proszę radę co mam dalej robić? dłuższa przerwa ? biegać mimo tego tyle ile dam rade aż samo przejdzie ?