Polski zawodnik tajskiego boksu Rafał Simonides wział w sobotę 24-go września udział w irlandzkiej gali Armageddon XVI Muay Thai Fight Night. Jego rywalem był zaś miejscowy zawodnik Stephen Meleady z Bridgestone. Pojedynek był europejskim eliminatorem organizacji WMC w wadze do 59 kg. Poniżej relacja naszego korespondenta z tego co działo się w hali Ringside Club na National Boxing Stadium w Dublinie w Irlandii:
Pierwsze 3 rundy nie układały się pod dyktando Rafała pomimo gorącego dopingu miejscowych Polaków i polskiej ekipy. Simonides rozpoczął pierwszą rundę bardzo chaotycznie niemal rzucając się na rywala bez żadnego pomysłu. Wiele razy Irlandczykowi udawało się ściągać głowę Polaka na kolano a Rafal jakby nie miał sposobu lub siły na uwolnienie się od tego, co wyraźnie robiło wrażenie na sędziach. W 2 rundzie mogło być już po walce. Simonides często opuszczał głowę, zasłaniając się a Irlandczyk atakował dynamicznie kolanami. Te techniki przyniosły zamierzony efekt i po chwili mieliśmy liczenie Polaka.
Wreszcie koniec trzeciej rundy następuje oczekiwana przez wszystkich zmiana obrazu walki. Rafał bierze się do roboty i rozcina luk brwiowy Irlandczyka. Jego narożnik nie może poradzić sobie z krwawieniem. Czwarta runda to już walka na wykończenie na skrajnym zmęczeniu. Polacy drą się na całe gardło a Simonides spogląda i daje znaki, że wszystko jest okay. Kolejne ciosy łokciami i poprawka na łuk brwiowy przynosi efekt. Jest przerwa dla narożnika irlandzkiego a Rafał chyba uwierzył, że można jeszcze wygrać ten pojedynek i to przed czasem. Po wznowieniu krwawienie Irlandczyka w dalszym ciągu nie ustępuje, widać momentami iż sędzia ringowy traci już cierpliwość i domaga się werdyktu od lekarza: puszczamy walkę czy przerywamy?
Jednak walka zostaje wznowiona! Po chwili następuje gong i runda piąta to już nic innego jak pościg za Irlandczykiem i szukanie nokautu. Kolejne przerwanie walki a Polak domaga zakończenia walki gdyż cała sytuacja z tamowaniem trwa zbyt długo. Irlandczyk cudem doczekał ostatniego gongu i wyglądał na bardzo rozbitego. Jego lewe oko pewnie następnego dnia będzie prezentowało się nieciekawie. Ma rozcięcie nad jak i pod oczodołem. Rafał jednak zaprzepaścił swoją szansę na wygraną w pierwszych trzech rundach. Dodac trzeba ze celtycki wojownik był piekielnie silny a "latające łokcie" Polaka zaczęły przynosić pożytek dopiero pod koniec 3 rundy a to było trochę za późno, niezależnie od rozcięć i obrażeń jakie miał Irlandczyk. Zwycięstwo przyznano jemu i cóż..szkoda można rzec, bo walka była do wygrania.
W krótkiej rozmowie po walce w szatni Rafal stwierdził, że nie był optymalnie przygotowany, gdyż na próbie do roli w teatrze, gdzie gra ostatnio robił salto i nabawił się kontuzji nogi, trener Simonidesa dodał że na walkę czekali w szatni pięć godzin i tak być nie powinno, hala a raczej ta namiastka hali sportowej przypominała kawałek zadaszonego bazaru z ringiem na środku i kilkoma krzesełkami, tam jest strasznie duszno nie ma klimatyzacji czyli typowe irlandzkie show, ale cóż zawodowi fighterzy walczą tam gdzie dostają propozycje a tych w Europie nie jest za dużo.
Specjalne podziękowania za materiał, dla naszego korespondenta "Eire"
Źródło: fight sport.pl
Zmieniony przez - 4rScorpion w dniu 2011-09-26 11:21:00
This is madness!
This is SHIN-AI-DO!!!
http://www.shinaido.w8w.pl/