w połowie sierpnia, z głową pełną babskich wymysłów na temat diet, kilogramów itd., tknięta swoją wagą (64 kg na 173cm) zaczęłam dietę kopenhaską, która pomogła mi już raz stracić kilka kg i doprowadzić ciało do pożądanego efektu. Przeprowadziłam dietkę bez zarzutów, praktycznie co do joty - raz czy dwa niestety nie udało mi się zjeść wszystkich posiłków. Po 13-tu dniach lżejsza o 5 kg i w moim mniemaniu wyglądając świetnie, po dwóch dniach zawinionego lekkiego obżarstwa przeszłam na 1000 kcal, a waga zaczęła szybko szybować w górę o jakieś 0,3kg/dzień (oczywiście jak ostatnia tępota ważyłam się codziennie). Pogubiłam się totalnie i zaczęłam panikować, przechodząc na I fazę South Beach i limit ok. 1200 kcal tygodniowo. Przez cały ten czas niewiele ćwiczyłam - bywało wieczorne mało wybitne a6w i raz w tygodniu trening Krav Magi.
Aż wreszcie mnie oświeciło i w drugim tygodniu września zaczęłam biegać rano "na schudnięcie", czyli jak wyczytałam - na czczo i powoli (30min-1h dziennie z rana), stosując raz za czas szybsze przebieżki, a potem siadając na rowerek i tak dobijając do półtorej godziny. Poczułam się lepiej, uwierzyłam że to aktywność może mnie uratować i odzyskałam spokój ducha, dodając po 100 kcal na tydzień i licząc na moment, kiedy wszystko się unormuje.
Niestety ciężko było mi czasem trzymać równy limit kaloryczny i zdarzały się wpadki, które ostatnio miewam coraz częściej. Obecnie znowu jestem w kropce. Mam wrażenie, że z jednej strony kopenhaską drastycznie obniżyłam metabolizm a z drugiej ruch przywrócił go chyba na właściwe tory. Niestety, moje ciało woła o kalorie. I tutaj nastąpił krach, bo w weekend skuszona ciastkiem odpuściłam sobie zasady South Beach i dwa dni wpieprzałam totalnie bez ograniczeń wedle zasady "a co mi tam", na dodatek głównie słodycze. Przysięgam, że już nigdy nie przejdę na żadną dietę typu kopenhaga i drastyczna redukcja kalorii, bo po raz pierwszy czuję okropne i długotrwałe skutki bezsensownego ograniczania kcal :/
Z 59,4kg zrobiło się po szalonym weekendzie 61,1 (dziś nie wiem ile, bo od czasu biegania ważę się tylko raz na tydzień) i chociaż wiem, że powinnam przestawić się z ważenia na obwody (co zrobię z początkiem przyszłego tygodnia), chciałabym jednak mieć te 59-60. Boję się pomyśleć, co będzie dalej, gdyż obecnie jem ok. 2000 kcal i zdarzają mi się słodycze - straciłam motywację do racjonalnego odżywiania się, bo sama już nie wiem, co mam zrobić?? Chciałabym doprowadzić się do stanu, w którym ciało będzie otrzymywać tyle kcal, ile potrzebuje, a w międzyczasie dobrze byłoby utracić (najlepiej oczywiście przez ruch i ćwiczenia) ten kilogram czy dwa, które zafundowałam sobie grzebaniem w dietach i późniejszymi tego konsekwencjami. Czy powinnam teraz - nadal oczywiście stosując 1-1,5 godz. bieg/rowerek na czczo, albo, jak wyczytałam przed chwilą gdzieś na forum, popijając aminokwasy przed biegiem - trzymać te 2000, czy cofnąć się do 1600 i znowu zwiększać o 100 kcal tygodniowo? Czy może w ogóle poobliczać wszystko od początku? W miarę czytania postów na forum coraz bardziej przekonuję się do nie głodzenia się wieczorami, układania diety racjonalnie, myślę także nad siłownią (jestem kobietą i jeszcze nigdy nie byłam, ale jeśli miałoby to mi pomóc...). Czy ktoś mógłby doradzić mi, co i jak zrobić aby jakoś powrócić do normalnego bilansu kalorycznego?
Dziękuję.
Płeć: Kobieta
Wiek: 22
Waga: 61,1
Wzrost: 173
Obwód klatki: 82 (pod pachami)
Obwód ramienia: 26
Obwód talii: 69
Obwód uda: 53
Obwód łydki: 36?
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej: 21,2
Aktywność w ciągu dnia: studia, czynności domowe - nic specjalnego
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: wolny bieg z przebieżkami 4x w tygodniu rano na czczo, 30-1h, potem rowerek treningowy: łącznie 1,5 godz. aktywności
Odżywianie: jem prawie wszystko, raczej mało mięsa
Cel: redukcja rozłożona w czasie
Ograniczenia żywieniowe: -
Stan zdrowia: laserowa korekta wzroku (czytałam, że może być przeciwwskazaniem przed siłownią?)
Preferowane formy aktywności fizycznej: bieg, rowerek rano, ile będzie trzeba
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: nic do tej pory
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów: byłoby możliwe
Stosowane wcześniej diety: kopenhaska, South Beach