mam pytanie. Zaczynam właśnie swoją przygodę z siłownią. Chciałbym się poradzić Was w pewnej sprawie. Mam 20 lat, 187cm i 80kg. Nie mam czasu regularnie się odżywiać ani poświęcać się w sprawach kulinarnych. Informuję, że nie mogę spożywać pieczywa, więc żywię się waflami ryżowymi/sucharkami. Mój trening:
Poniedziałek:
klatka + triceps
wyciskanie sztangi płasko [4 serie]
wyciskanie sztangi na skosie głową w górę [4 serie]
wyciskanie sztangielek na skosie głową w dół [2 serie]
rozpiętki na płasko [4 serie]
wyciskanie francuskie [4 serie]
prostowanie ramion na ławce [4 serie]
prostowanie na wyciagu [4 serie]
Środa:
plecy + biceps
martwy ciąg [4 serie]
podciąganie na drążku [4 serie]
wiosłowanie [4 serie]
uginanie ze sztangą szeroko [4 serie]
uginanie na modlitewniku(wąsko) [2 serie]
Naprzemianstronne uginanie ramion na ławce skośnej [2 serie]
Piątek:
nogi + barki
przysiady z obciążeniem [4 serie]
wyprosty nóg na maszynie [4 serie]
uginanie podudzi leżąc [4 serie]
wyciskanie zza głowy [4 serie]wyciskanie sprzed głowy [3 serie]
podciąganie sztangi wzdłóż tułowia [4 serie]
unoszenie w przód [2 serie]
unoszenie bokiem [3 serie]
Moim celem jest wyrobienie sobie sylwetki, ale nie chcę nabijać masy zbytnio masy. Nie chcę zmieniać mojej sylwetki z szczupłego chłopaka w napakowanego.
Czy ćwicząc, a nie zmieniając swojej diety nie zacznę tyć lub chudnąc tak, że zawartość mojej szafy stanie się dla mnie nieprzydatna?