Po roku byłem juz 10kg cięższy, zważyłem się wtedy u lekarza na profesjonalnej wadze - tłuszczu wyszło wtedy 17% wiec nie za mało, ale w normie. Pamiętałem jednak ze raczej skłonności do tycia miałem i uznałem ze tak może być. Od tego momentu dorzuciłem do swoich treningów aeroby - pół godziny po każdym treningu. Zacząłem też trochę więcej czytać o dietach i suplementacji - niewiele wtedy z tego wyniknęło gdyż nabyłem jedynie kreatynę. Dla spokoju rodziców robiłem, co jakiś czas badania na obecność kreatyniny, ale wszystko było w normie.
Po około 2 latach ważyłem juz 80kg i wtedy zacząłem słyszeć od niektórych opinie ze to juz ciut za dużo i że mógłbym być mniejszy. Ponownie poszedłem na ważenie, tłuszczu wyszło 18% wiec praktycznie tyle samo. Po pół roku (wtedy myślę, że mogłem ważyć te 85kg) niestety dopadł mnie wyrostek. W dwa tygodnie wtedy zjechałem do 78kg i za namową lekarzy z ciężkim sercem na pół roku dałem sobie spokój z dźwiganiem ciężarów. Przed rozpoczęciem treningów poszedłem ponownie na wagę. Było 82kg i tłuszczu 22%. Po pół roku treningów, które nie były jeszcze tak intensywne jak przed wyrostkiem zjechałem z powrotem do 78kg i tłuszczu 19%. To był maj 2011. Ja coraz więcej zaczytywałem sie w różnych artykułach na temat odżywiania. To wszystko poskutkowało, że od samego początku lipca wziąłem się już tak na 110% za siebie. W wakacje pracowałem w godzinach 8-16 w magazynie, więc większość czasu na nogach. 3 razy w tygodniu na siłowni tak jak zawsze po półtorej godziny. Dodatkowo wszędzie jeździłem na rowerze a nie autem, co mi dawało około 20km dziennie, myślę tez ze w niezłym tempie.
Teraz o diecie:
śniadanie 7:30 - 2 jajka, jogurt naturalny 180g, banan, mleko 2% z kawą 250ml
II śniadanie 11:00 - twaróg chudy 300g, pomidor 80g
III posiłek 14:00 - jogurt naturalny 420g, kawa
przed treningiem 15:45 - tuńczyk (po odsączeniu 120g), kromka chleba (razowy/pełnoziarnisty)
zaraz po treningu 17:30 - odżywka białkowa 30g + mleko 0% 350ml
obiad 18:30-19:00 - grillowane mięso 100-150g, makaron/ryz 50-100g + jakieś warzywo (np. brokuły na parze)
kolacja 22:00 - twaróg chudy 300g z pomidorem 80g lub serek wiejski 200g + i zawsze do tego łyżka masła orzechowego (około 20g)
Razem wychodzi:
Białko – około 250g
Wegle – około 150g
Tłuszcze – około 80g
tak to wyglądało w dni treningowe. W dni nietreningowe wyrzucałem posiłek przed treningiem i po treningu, wtedy obiad wypadał na około 17:00, kolacja koło 20:00 i przed snem wrzucałem jeszcze serek wiejski 200g, bo wydaje mi się wykonalne chodząc spać kolo północy o 20:00 jeść ostatni posiłek. Dieta może się wydawać monotonna, ale ja od małego lubiłem sery i wszystkie nabiały wiec żaden problem. Wszystko jem ze smakiem. Dziennie wypijam też minimum 3 litry wody Piwniczanki.
Jeśli chodzi o suplementacje to robię cykle na kreatynie (najczęściej 8tyg suplementacji (w dni treningowe 8g w nietreningowe 4g) i 8 tyg. przerwy).
Jeszcze o siłowni - pamiętam również żeby, co jakiś czas robić dłuższą chwilę na regeneracje i robie okresy 1 bądź 2-tygodniowego roztrenowania. Tak jak pisałem wcześniej na każdym treningu daje z siebie maksimum i mógłby ktoś powiedzieć ze może właśnie za dużo. Ale nigdy nic sobie nie naderwałem, kontuzji tez nie było. A gdy mnie cos od czasu do czasu mocniej bolało to używałem Voltarenu i na chwile dąłem odpocząć danej partii aż ból nie ustal. Oczywiście nie mam tu na myśli zwykłego bólu mięsni - bo wydaje mi sie ze znam sie całkiem dobrze - i odróżniam pożądany ból na dzień po treningu, który dawał mi znać ze czuje ze wczoraj trenowałem z tym niepożądanym, który mówił żeby na chwile przystopować.
Dodatkowo biorę dziennie wg zaleceń Vita-Min Multiple Sport firmy Olimp Labs + jedna tabletkę Asapraginianu Max i 1 tabletkę Rutinacei Max
Od czasu do czasu oczywiście były jakieś drobne odstępstwa w diecie, ale to powiedzmy raz na dwa tygodnie.
Moje odczucia, które uważam za bardzo ważne, były naprawdę dobre. Obwody ciała mi szły w górę, i wydawało mi sie ze lepiej to nigdy nie wyglądałem. Ponadto od znajomych i rodziny tez słyszałem pożądne słowa pochwały, ze teraz widać naprawdę mięsnie a nie jestem po prostu cały duży. W pasie mi również na pewno ubyło, bo zostałem zmuszony używać pasków do wszystkich spodni.
Mamy teraz koniec października prawie. Ostatnio poszedłem się też zważyć no i szok. Waga tak samo jak w maju 78kg a tłuszczu niewiele, ale więcej - 20%.
I teraz moje pytanie, o co tutaj chodzi i co robię nie tak?
Z mojego własnego rachunku sumienia, mogę sobie na pewno zarzucić ze nie sypiam tych 8 godzin dziennie. Najczęściej wychodzi około 6. Dodatkowo, mógłbym nie jeść na noc tego serka wiejskiego, ale czyż mięśnie nie rosną głównie w nocy? I boje sie po prostu ze jak 4 godziny przed snem nic nie zjem to nie uchronię ich przed katabolizmem. Poza tym nie mam tez żadnych problemów ze spaniem, wstaje wypoczęty. Na pewno myślę ze jem tez za mało warzyw, ale nie wiem tez czy jest to powód do tycia.
Aha, dodam jeszcze ze pół roku temu skończyłem ponad roczną kuracje dość silnym lekiem - TRETINEXEM. Po skończeniu czułem dużo więcej mocy do życia i ćwiczeń, dlatego tym bardziej tego wszystkiego nie rozumiem.
No i ostatni problem. Mam podwyższony, jako jedyny w rodzinie cholesterol. Jak widać jem produkty chude wiec nie bardzo mam, z czego zrezygnować. Aktywność fizyczna tez jest wiec jest to kolejna niezrozumiała rzecz. Moje wyniki, które się stale utrzymują na tym samym poziomie to:
Cholesterol całkowity 221 mg/dl
HDL 63,3 mg/dl
LDL 135 mg/dl
Dodam jeszcze ze reszta badan morfologicznych w normie. Ostatnio z ciekawości zmierzyłem sobie również poziom testosteronu - wyszło 6,53 ng/ml także również w normie.
Z góry bardzo dziękuje za pomoc i przepraszam za wszystkie bledy ortograficzno-jezykowo-skladniowe, które sie tutaj na pewno pojawiły.
m.
" That which does not kill you makes you stronger. "