Tak sie zastanawiam. Kiedys jeszcze za gowniarza pamietam, ze jedni nie jedli marchewki w zupie, inni watrobki, jeszcze inni brukselki?
Wiadomo ze dzisiaj trzymajac diete wielu rzeczy sobie odmawiamy. Ale co jakis czas pozwalamy sobie na jakas pizze, czy inny grzech...
Napiszczie natomiast co dla was jest potrawa ktorej ZA NIC W SWIECIE nie ruszycie?
JA np. jak pisalem, zjem ozorki (jezyk), serca kurze...
Ale za nic nie zjem flakow - gluty w zupce, danie weselne, bleeee!
Zmieniony przez - anderius w dniu 2011-11-21 20:14:33
Zmieniony przez - anderius w dniu 2011-11-21 20:14:49