sięgam już dna rozpaczy...
krótko i na temat
mam 26 lat, 165 cm wzrostu, 52 kg wagi, udo (dolna partia 42 cm, środek 49, góra 53) no i łydka (kostka 22, środek 29 i mięsień główny 34 cm) rzecz jasna wszystko w stanie spoczynku;
nieszczęsna łydka po napięciu 37 cm.
zawsze miałam z tego powodu "mega dół", zero spódniczek i takie tam.
Na płaskiej podeszwie nogi wyglądają ok, tylko z lekka krzywe, ale tego zmienić się nie da :).
Gorzej jak założę obcas ---> pojawiają się dwie kulki, jedna typowa duża dla mięśnia brzuchatego łydki i druga kulka poniżej nie wiem jaki to mięsień, normalnie tragedia jakaś.
Od zawsze prawa łydka była delikatnie bardziej umięśniona od lewej (różnica we wszystkich wymiarach ok 1cm).
W tym sezonie mam buty na koturnie i o zgrozo, chyba za ich przyczyną, lewa łydka się rozrosła i to w szczególności urósł ten mięsień poniżej brzuchatego (dodatkowa kulka). I ten cm różnicy już nie istnieje. Czasem czułam zmęczenie łydek, po całym dniu na nogach, ale miałam nadzieję, że wyjdzie to im na dobre. Ale niestety ja mam jakąś potworną genetyczną tendencję do dużych mięśni łydek. W sumie nie ciężko w to uwierzyć patrząc na łydki mojej mamy.
Ale ja już pękam, nie wyrabiam psychicznie...
mogę się głodzić, nie problem i padać oblana potem na ćwiczeniach ale ja chce mieć normalne smukłe łydki, bez żadnych kulek kurde
proszę powiedzcie mi jak to osiągnąć! :(