Otóż mam 16 lat i 97kg. Zapuściłem się jak świnia, taka waga to kalectwo. I wziąłem się za siebie, ruszyłem tyłek w troki, zacząłem biegać ale stawy siadały. Miałem trochę kasy z wakacji i kupiłem rower trekingowy, jeżdze sobie 4x w tygodniu (chciałem 7 dni, ale mam słabe stawy) około 15-20kilometrów średnio 20km/h. Jedeń dzień interwały, drugi dzień równomierne tempo. Nie mam pulsometru i nie należę do dzieciaków którym rodzice cokolwiek chetnie kupują, wiec potencjalny zakup odpada. Tempo jakie sobie wyznaczyłem to po prostu równomierne mówienie podczas jazdy, bez zasapania się.
W jedzeniu odrzuciłem te wszystkie napoje na rzecz wody (ale przyznam sie, ze jeszcze czasem kupuje sobie Fante, bo nie moge po prostu przezyc mineralnej). Ograniczyłem tłuszcze, nawet nie spoglądam na cokolwiek słodkiego. Jem gotowane mięso, ogólnie nabiału, ryb a na śniadania i wieczorem owoce/tosty. Dużo dań pieczonych, czasem miksuje warzywa chinskie z sosem.
DO RZECZY:
W ciągu miesiąca spadło 5kg, bardzo sie ciesze ale nie wiem czy to aby nie woda. Chciałbym sie wzmocnic ogolnie, nie tylko spalać tłuszcz.
Jakie cwiczenia ogólnorozwojowe polecacie prócz pompek i brzuchów? Opłaca się wykonywac aeroby? Do siłowni nie mam dostępu, moze pojde na basen ale to jak jeszcze troszke zrzuce :D
Poza tym, jak sie zywic, tak by spalać tłuszcz a nie wodę? Nakierujecie mnie na jakies linki/tematy, moze ktoś podejmie sie ogolnego zarysu codziennego zywienia?
Dziekuje z góry za pomoc