Aktualnie staram się w miarę systematycznie ćwiczyć. Najpierw 2 miechy robiłem FBW, teraz skończyłem 2 miesiące Splita. Jako że rzuciłem pracę, ma trochę czasu wolnego to trzeba się wziąć za siebie. No i poczytałem na sfd, że splity są niefajne dla ludzi w mojej sytuacji, co w sumie mogę potwierdzić na własnej osobie, bo przez te kilka lat nigdy nie mogłem przeskoczyć pewnego etapu. Teraz postanowiłem pocisnąć FBW w takiej oto postaci:
PN
[nogi/plecy ]
MC sumo 5x5
[klatka]
Wyciskanie na ławce prostej 5x5
[plecy]
Wiosłowanie sztangą nachwyt 5x5
[brzuch]
Ławka rzymska skosy 15x15x15x15
Podciąganie nóg 15x15x15x15
ŚR
[barki]
Wyciskanie sztangi barki 5x5
[triceps]
Pompki na poręczach 3x max
[biceps]
sztangielki 5x5 (const)
[łydki]
Wspięcia 4x15(const)
[Przedramię]
PT
[nogi]
Przysiady 5x5
[klatka]
Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej 5x5
[plecy]
Drążek (nachwytem) 3 x max
[brzuch]
Ławka rzymska skosy 15x15x15x15
Podciąganie nóg 15x15x15x15
Od razu tłumaczę o co chodzi, bo to taki dziwny FBW: Nie chciałbym ćwiczyć samym Bill Starem, bo to by była dla mnie lekka tortura, a nie o to mi chodzi, żeby cierpieć, ale żeby siłka oprócz zbudowania masy pełniła "funkcję relaksacyjną". Stąd ten drugi dzień taki bardziej lajtowy, a do tego dołożony bicek, którego mi jakoś brakowało w BS.
Sądzicie, że można na tym poćwiczyć, czy to totalny shit?? Czekam na konstruktywną krytykę.
To była długa i dziwna jazda