Do 01.11.2011 ćwiczyłem 2x siłownia, 2x kickboxing.
Początek listopada 2011 wracam z treningu kickboxingu i zaczyna doskwierać mi ból pleców, napięcie zaczyna przeszkadzać mi w prostych czynnościach, uznałem, że odpuszczam treningi, trzeba odpocząć.
Po 2 tygodniach napięcie mięśni pleców ani trochę nie schodzi, więc udaję się do lekarza pierwszego kontaktu po radę, ew. skierowanie do specjalisty.
Uznał, że na początek przepisze mi tabletki na rozluźnienie mięśni, poza tym ze mnie przeokropnie muliły nic nie pomogły. Wracam zatem do lekarza i przedstawiam sytuacje, poza bólem mięśni lędźwiowych i przykregosłupowych dochodzi przeokrute napięcie mieśni szyji (wyobraźcie sobie zasypianie), lekarz zleca rtg środka kręgosłupa i odcinka szyjnego. Na zdjęciach nic szczegolnego nie widać. Wypisuje skierowanie na rehabilitacje + reumatolog.
Reumatolog odpada najbliższy termin za ponad pół roku, uderzam więc na cykl 10 rehabilitacji (lasery, krioterapia, prądy, megnesy), którę ani troche nie przynaszą ulgi, żyje z nadzieją dalej że samo minie, jednak jak widac nie mineło.
Zdesperowany wyciągam zaskórniaki i inwestuje w TAPING (takie taśmy odciążające mięśień) na marne.
10-15 wizyt (pełnopłatnych) u masażysty, delikatna ulga po masażu na drugi dzień spowrotem katorga, pieniądze sie oczywiście kiedyś kończą, z drugiej strony po co płacic za cos co na dluzsza mete ci nie pomaga.
Od jakiegoś miesiące dodatkowo smaruje plecy Voltarenem, jak widac bezskutecznie.
W ciagu paru minut podczas pisania tego posta pare razy łapałem się za plecy z bólu, nie idzie wysiedzieć.
Jest 21 marzec 2012, chyba jestem skazany na to bo po prawie pięciu miesiącach męki marze o jakimkolwiek wysiłku i chwili niemyślenia o bólu.
Nie wiem do kogo się udać co robić, jestem kompletnie bezradny...
Pozdrawiam, za wszelkie wpisy z góry dziękuję...