Gorzej być nie mogło- przetrenowanie zbiegło sie z zatruciem pokarmowym/ grypą żołądkową (a może choroba wynikła z przetrenowania). W każdym razie od dzisiaj i tak miałem zrobić tydzień regeneracji...
Do sedna. W czwartek po południu zacząłem się czuć żle. Zrobiłem baaardzo lekki trening, po czym zjadłem posiłek (ok. 19:00). Wróciwszy do domu nie byłem w stanie nic więcej zjeść i zasnąłem o 22:00. W piątek do pracy nie poszedłem i nie byłem w stanie z łóżka wstać. Tego dnia brałem małe łyki wody (co by się nie odwodnić) i wypiłem 3 szejki białkowe (pierwszy i ostatni podwójne). W sobotę z rana (ok 8:00) zjadłem trochę owsianki z białkiem. Około godziny 15 zrobiłem błąd- poczułem się już w miarę ok, więc rzuciłem się na pizzę :D Wieczorem też jadłem śmieciowo, co jest dziwne, bo zazwyczaj nie ciągnie mnie do takiego jedzenia. W niedziele starałem się powoli wracać do diety, nie nadwyrężając zbytnio żołądka, ale też zjadłem mniej posiłków i nie były pełnowartościowe. Od dzisiaj przez tydzień tak jak mówiłem chcę zrobić regenerację i również trochę odpocząć od mojej niezwykle monotonnej diety- tzn będe jadł regularnie co 3 godziny i będe jadł pełnowartościowo, ale różnorodnie, a nie tylko nap*****lał ryż z kurczakiem.
I wreszcie moje pytania
1. Czy na pierwszy rzut oka podjąłem w niedalekiej przeszłości podpowiednie kroki by zminimalizować straty ? Czy moje mięśnie dostały mocno po dupie (duże odstępy, jednego dnia zero węgli, bardzo mało kalorii, ale też cały dzień leżenia);
2. Jak mam przez ten tydzień jeść by żołądka nie rozdrażnić na nowo ? Bo powiem szczerze że apetyt mam zawsze duży, to teraz mam praktycznie zerowy, ledwo wpycham w siebie żarcie, a i żołądek zaczyna narzekać... jakie byłoby najlepsze rozwiązanie ?
Z góry dzięki za odpowiedzi.
''W życiu trzeba spróbować wszystkiego'' w dzisiejszych czasach częściej oznacza amatorskie porno i narkotyki, niż fizykę kwantową i przeprowadzenie operacji na otwartym sercu.