Mała refleksja: myślałam że jestem mięsożercą, ale jedzenie takich ilości to trochę wyzwanie :) najważniejsze dla mnie teraz to starać się "ukrywać" mięsko w warzywach, bo sama porcja ciężka do wsunięcia. Tym bardziej że jak mam taką sztukę mięcha na talerzu to zaczyna mi rosnąć w ustach ;) a już np. chili con carne czy oszukane gołąbki - nie ma problemu. Czy ktoś też tak ma :D?
Zakupiłam także żel do masażu, trzeba wrócić do dobrej tradycji masowania odwłoka przez małża ;)
Cały czas też staram się oduczyć nawyku sięgania po przegryzkę zamiast papierosa (rzuciłam blisko 5 m-cy temu). W tym czasie przybrałam właśnie parę kg.