Mój kumpel ma Meride Kalahari 590 sx dał 1500 zł i dołożyli mu licznik sigma sport 500.
Pojechaliśmy z nim pierwszy raz w takie ciekawe miejsce wcisnelismy mu ostry kit ze musi jechac na chama szybko zeby troszke sobie wyskoczyc i zeby nie wypasc z toru i powiedzialem mu zeby nie hamowal tylnim bo go wyzuci na bok juz lepiej niech hamuje przednim. Miał tak ze 30km/h to ja krzyczalem pedaluj pedaluj i wyskoczyl z takiej góreczki jak mial chyba ze 40 na godzine, podskoczyl na wysokosc do góry chyba z metr z naprawde niewielkiego takiego wyskoku ale do przodu to przelecial chyba z 10 metrow.
Aż nie wierzylem wlasnym oczom, jak sie skapowal ze jest na ziemi to zobaczyl ze jedzie prosto na drzewo dal po hamulach (tylnich) i go wyzucilo tak na bok ale i do przodu rower je**t na ziemie z 3 fikolki a on tak na glowe i na bark. caly byl brudny a nawet nie zabardzo poscierany. Że go tak namuwilismy to bylo niekolezenskie wiem ale teraz jest naszym guru. Wiecej tak nie zrobie, a jesli chodzi o rower to... nawet jednego zadrapania. Wszystko tak jak bylo tylko nie byl zbytnio skrecony ten rower bo nowy a on go nie dokrecal i troszke sie przednie kolo poluzowalo ale zaraz dokrecil. A rama to nic nawet przezutki po tym idealnie chodza. Moim zdaniem warto kupowac meridy i sam sie zastanawiam czy ta meride czy authora basica sx.
Jest jedna rzecz dla której warto żyć ....... i nie zmienia się nic!!!!!