Nic co syfiaste nie jest Ci potrzebne, chyba, że wymaga tego Twoja psychika i faktycznie organizm będzie się tego domagał co chwilę, ale najczęściej wygląda to tak: "zjem tylko jeden kawałek" - zaraz znika pół placka; "jeden raz nie zaszkodzi" - i na kilka dni jadłospis ląduje w koszu, ale do niego wracasz pod wpływem wyrzutów sumienia (na kilka dni) i tak w kółko. Ja stosuję zasadę raz a porządnie, od ponad półtora roku nie tknąłem syfiastego żarcia (prócz słodyczy time to time, ale małe ilości) i wcale nie jest mi to do życia potrzebne.
Z pizzą też zależy he :) Można zjeść napakowaną serem (to tak jakbyś wpierdzielał masło łyżką) i tłustym mięchem, nie wspominając o cieście pszennym z dodatkiem oleju/smalcu/margaryny.
Można zrobić po swojemu (chociaż mi się coś ostatnio nie chce), na mące razowej z dużą ilością warzyw i pysznym sosem pomidorowym, posypane parmezanem i skropione oliwą - chociaż nie smakuje jak tradycyjna pizza, to też jest wyj**ongo ;)
Ogólnie, jeśli oczekujesz szybkich i pożądanych efektów, zapomnij o żarciu powszechnie uważanym za niezdrowe...
Co do kebabów, to byłem od nich uzależniony, 2 tygodniowo to minimum - połączenie tych wszystkich składników, tłuste mięcho rozpływające się w ustach, ostry sos i kopa majonezu, to było coś, ale bądźmy szczerzy - to żarcie dla mięczaków
Wytrzymaj chociaż miesiąc na diecie, a zobaczysz, że od myślenia o słodkim i fast foodach będzie robić Ci się niedobrze...
Zmieniony przez - Striełok w dniu 2012-06-23 20:13:01 
rutkow
BPL-G
i w smaku cudo 
lionoff
Striełok
Bartosz93m
takim nikt nie powie, ze jest głodny.
