Cały ten rok z kilkoma przerwami (typu sesja, lub 3 dni majówki.) trzymałam czystą miskę i trenowałam. Miałam kilka wtop, ale analizując ostatnich kilka miesięcy były to niewielkie potknięcia w skali ogromnej zmiany żywieniowo-treningowej.
Przywykłam już do zdrowego stylu odzywania i po grzeszne słodycze sięgam naprawdę rzadko i tylko wtedy gdy chęć jest bardzo silna i niepohamowana przez kilka dni. Dla świętego spokoju zjem coś wtedy i już.
Od ponad miesiąca nie było mnie jednak na siłowni. Zaczęłam biegać. 45-60 minut kilka razy w tygodniu. Brakuje mi już ćwiczeń siłowych i czuję, że najwyższy czas wracać.
I teraz pytanie :)
Spędzając wakacje poza miastem powinnam zaopatrzyć się w sprzęt do ćwiczeń proponowany przez Obli, czy jako fanka MC mogę kupić sobie po prostu gryf (bardzo ciężko znaleźć w sieci prawdziwy gryf 20 kg) i urządzić mini-siłownię, ławka, stojak itp.?
I drugie pytanie.
Pryszcze. Tak, zanim je zadałam naczytałam się sporo. Brałam cynk, opalałam się, od dwóch miesięcy myję się mydłem siarkowym, a nawet zamówiłam i stosuję detromycynę czy jakoś tak. Pryszcze są na barkach i plecach. Nie spożywam żadnych odżywek. Powinnam zaopatrzyć się w jakieś szczególne suple? Z twarzą jest ok.
Żeby do czegoś dojść, trzeba zapier**lać.