Miałam upieczone chlebki i zapiekankę, co sobie piekłam wcześniej, to tylko dojadałam rybkami i pomidorami. Wydawało mi się, że dziś mało jem a tu się okazało, że dobiłam sprawę z węglami.(pewnie ten banan załatwił sprawę chyba) i stresy. Im więcej jem węgli tym więcej jem wegli i jakas taka głodna jestem. I też nie było ruchu i znów ta zależność dziwna, że więcej wciągnełam jak nie ma treningu.
Dziś trenowałam płaszczenie tyłka przed monitorem od rana do nocy, bo zawalił mnie masakryczną ilością roboty (łe), minus tego, że pracuję z domu, to to że oni myślą, że jak tyram cały dzień, to to jest minutkę.
Warzywa: pomidor, ogórek, cukinia, marchew, kalafior, brokuł gotowane, cebula.
W domu mówią, że brzuch spadł mi i że wogóle mniej mnie jest, ale waga nie zleciała w dół, więc chyba całkiem ok.
Wczorajsza miska była bardziej teges.