kemin
Witam. od dwóch tygodni jestem na redukcji. Mam 182 cm wzrostu a redukcję zaczynałem od 95 kg (po dwóch tygodniach jest 93).
Mój trening to:
3x w tygodniu FBW po ok 60 min i 5 razy w tygodniu aeroby rano na czczo na rowerze spiningowym (caczynałem od 15 min teraz ok 35 - 40 min).
Cel jaki chcę osiągnąć to waga w okolicach 80 kg (planowany na grudzień 2012). Ułożyłem sobie również dietę, która póki co wydaje się w porządku.
Chciałbym zoptymalizować swój trening pod kątem jak najefektywniejszego spalania tkanki tłuszczowej, ale mam problem z aerobami. Poranne aeroby robione na czczo idą mi wyjątkowo opornie. Żeby je robić i zdążyć do pracy muszę wstać o 5 rano i praktycznie od razu kręcić. A przecież trzeba sobie jeszcze zdążyć zrobić porządne śniadanie - dieta przede wszystkim. Ciężko mi się wkręcić na odpowiedni puls i ogólnie poranne aeroby mnie męczą i nudzą). Kilka razy zdarzyło się, że za późno wstałem i o aerobach musiałem zapomnieć. Poczytałem trochę na forum i wiele osób odradza poranne aeroby na czczo (małe zapasy glikogenu, spalane tkanki mięśniowej itp.) Ostatnio zrobiłem aeroby (ok 30 min) po treningu siłowym i muszę przyznać, że kręciło mi się wyjątkowo dobrze. Znowu poczytałem na forum i tu też zdania podzielone (spalanie tkanki mięśniowej itp.)Mam już spory mętlik w głowie. Poradźcie jak optymalnie połączyć trening siłowy z aerobowym w skali tygodnia żeby był on najefektywniejszy pod kątem spalania fatu. czy robić aeroby rano na czczo? po treningu siłowym czy może na oddzielnej sesji treningowej w tzw. DNT. A może wywalić nudne aeroby i zastąpić je treningiem interwałowym (kondycha już coraz lepsza). A może spróbować połączyć trening siłowy z aerobowym i interwałowym w jakichś dobrych proporcjach? pomóżcie.
Mój trening to:
3x w tygodniu FBW po ok 60 min i 5 razy w tygodniu aeroby rano na czczo na rowerze spiningowym (caczynałem od 15 min teraz ok 35 - 40 min).
Cel jaki chcę osiągnąć to waga w okolicach 80 kg (planowany na grudzień 2012). Ułożyłem sobie również dietę, która póki co wydaje się w porządku.
Chciałbym zoptymalizować swój trening pod kątem jak najefektywniejszego spalania tkanki tłuszczowej, ale mam problem z aerobami. Poranne aeroby robione na czczo idą mi wyjątkowo opornie. Żeby je robić i zdążyć do pracy muszę wstać o 5 rano i praktycznie od razu kręcić. A przecież trzeba sobie jeszcze zdążyć zrobić porządne śniadanie - dieta przede wszystkim. Ciężko mi się wkręcić na odpowiedni puls i ogólnie poranne aeroby mnie męczą i nudzą). Kilka razy zdarzyło się, że za późno wstałem i o aerobach musiałem zapomnieć. Poczytałem trochę na forum i wiele osób odradza poranne aeroby na czczo (małe zapasy glikogenu, spalane tkanki mięśniowej itp.) Ostatnio zrobiłem aeroby (ok 30 min) po treningu siłowym i muszę przyznać, że kręciło mi się wyjątkowo dobrze. Znowu poczytałem na forum i tu też zdania podzielone (spalanie tkanki mięśniowej itp.)Mam już spory mętlik w głowie. Poradźcie jak optymalnie połączyć trening siłowy z aerobowym w skali tygodnia żeby był on najefektywniejszy pod kątem spalania fatu. czy robić aeroby rano na czczo? po treningu siłowym czy może na oddzielnej sesji treningowej w tzw. DNT. A może wywalić nudne aeroby i zastąpić je treningiem interwałowym (kondycha już coraz lepsza). A może spróbować połączyć trening siłowy z aerobowym i interwałowym w jakichś dobrych proporcjach? pomóżcie.
Krzysztof Piekarz
archibald 68
