mam problem jak w temacie. Na śniadanie mam do wyboru owies + otręby + orzechy laskowe + orzech włoskie co nam daje mieszankę drewna z mlekiem, na myśl o której robi mi się już niedobrze albo jajecznicę, która też mi się znudziła. Z jajkami na miękko jest za dużo pitolenia, a wiadomo, rano czasu dużo nie ma. To samo jest wieczorem, od nd do pt mam siłownie albo krav magę, po tym jem kaszę/br. ryż + kurczak (na szczęście mamy to dużo wariantów do wyboru), ale potem (ok 22) muszę jeszcze zjeść kolację (jajka lub duuużo twarogu) - na co w ogóle nie mam ochoty.
W dziale "o siłowni po siłowni" jest temat, że gość jest głodny na masówce, więc się trochę zdziwiłem i postanowiłem spytać czy tylko ja tak mam / co można z tym zrobić. Chciałbym też wiedzieć czy w dniach wolnych od siłowni mogę nie zjeść tego czy tamtego a potem np. ugotować 200g kaszy i to jakby "nadrobić" wieczorem (przypuszczam że nie ;p). Postanowiłem też kupić bluk'a żeby sączyć w szkole, uniknę dzięki temu trochę męczarni.
Kurczak ryż i kreatyna zrobią z ciebie sk***ysyna.