Zaczęło się od tego, że samoistnie wymazywałam z pamięci pewne fakty. Dowiedziałam się, że ktoś z moich znajomych miał wypadek samochodowy przez narkotyki i "narkotyki" kompletnie zostały wymazane z mojej pamięci. Pamiętałam tylko, że pod koła samochodu wleciał łoś. Po 1,5 miesiąca, kiedy powtórzono mi tę historię, doznałam szoku na hasło "narkotyki" a po sekundzie dotarło do mnie, że przecież powinnam to wiedzieć, przecież ja to wiem!
Tak samo było kiedy znajomy przybliżył mi historię swojej byłej dziewczyny. Pamiętam kilka faktów z jej życia, wygląd... Ale zapomniałam o "smaczku" jakim jest kolejna smutna historia, tym razem aborcja. I znowu kiedy usłyszałam opowieść po 3 tygodniach, doznałam szoku, a po chwili przypomniało mi się, że już o tym wiem.
To wszystko nie byłoby złe, gdyby dotyczyło tylko negatywnych faktów z życia innych. Niestety jeśli o pozytywy chodzi, robi się coraz gorzej. Najpierw mówiłam komuś: oddzwonię za 5 minut i kompletnie o tym zapominałam. Po 3 godzinach dzwoniłam jak gdyby nigdy nic, nie pamiętając co obiecywałam.
Później zaczęłam zapominać o rzeczach dla mnie ważnych i przyjemnych. Pewnego dnia wybrałam się do teatru na świetny spektakl. Ja i mój facet obchodziliśmy wtedy rocznicę. Następnego dnia spędziliśmy miły wieczór z moją siostrą i jej mężem w knajpie. Po kilku dniach za Chiny nie mogłam przypomnieć sobie co robiliśmy w piątek (mimo, że spektakl był świetny, a na moim stole do dziś stoi rocznicowy bukiet róż) i w sobotę (siostra i jej mąż przyjeżdżają do miasta bardzo rzadko). Po chwili zastanowienia przypomniałam sobie tylko co robiłam w niedzielę. O reszcie przypomniałam sobie pod naciskiem mojego faceta. O, właśnie uświadomiłam sobie, że w sobotę przed "knajpą", spędziliśmy czas z moimi rodzicami, a wcześniej byłam ze szwagrem na meczu... Cholera!
Robi się coraz gorzej. Zapominam wyjąć prania z pralki. Wykonywanie zadań "tu i teraz" idzie mi bardzo dobrze, chyba że coś odwróci moją uwagę i wtedy przepadam w labiryncie nowych myśli... Moja czujność jest uśpiona.
Opowiedziałam przyjaciółce ten sam dowcip po dwóch dniach... A opowiadałam go w sumie dwóm osobom w życiu.
Od dwóch tygodni zaproszona byłam jako gość w pewnej stacji radiowej. Audycja miała odbyć się wczoraj. Jeszcze w niedzielę pamiętałam o występie, tym czasem 1,5 godziny przed programem pomyślałam "mam wolny wieczór, jutro poranek również wolny..." i poszłam na dworzec. Wyjechałam za miasto! Nie pojawiłam się w radiu.
Znajomi pytają mnie: Pamiętasz? W poniedziałek 8 października! A ja nie wiem o co chodzi. Wertuję w głowie kartotekę urodzin, rocznic, imienin, świąt... i nic. Okazuje się, że mam egzamin na prawo jazdy, o którym kompletnie zapomniałam.
Cierpi więc moja pamięć "nie-krótkotrwała". Co ciekawe, 3 tygodnie temu nauczyłam się w dwa dni 500 pytań teoretycznych i 90% zapamiętywałam od razu. Egzamin teoretyczny zdałam wtedy bezbłędnie.
Nie palę papierosów, kilka razy w życiu spróbowałam marihuany, jednak ostatni raz 5 miesięcy temu. Alkohol pijam okazjonalnie. Boję się, że to zaczątek jakiejś choroby... Proszę, pomóżcie mi.
Endo.