W tej chwili ćwiczę na małej drabince, po której chodzę po prostu góra dół po np. 20-40 razy. Każde wejście to pokonanie ok 2.5 metra. Robię 2-3 minutowe przerwy co 10 cykli (czyli co 25 metrów). 40 cykli do dla mnie w tej chwili max i jestem mocno umęczony po takim treningu. Trening uskuteczniam co 2, czasami 3 dni.
Jak myślicie, takie ćwiczenia są sensowne? Oceniam, że lepiej jest ćwiczyć na drabince niż z np. ciężarami, skoro chodzi o taki konkretny cel? Czy może się mylę? Poza tym, może lepiej mniej ćwiczyć a częściej? Jak myślicie? Wszelkie sugestie mile widziane.