mam 22 lata, a strasznie chudy ze mnie kurdupel- wiec sobie plan umyśliłem, coby się wziąć trochę za siebie, w końcu jak sie Cie nie będą bali, to się będą z ciebie śmiali ;) no więc ćwiczyłem sobie trochę w domu, taki wstęp sobie zrobiłem, po czym entuzjastycznie udałem się na siłownię, coby zacząć ćwiczyć naprawdę ;)
I tu się pojawiają moje pytania wreszcie:
przekopałem sporo internetu, ale różnych, sprzecznych danych jest bardzo dużo, no i nie wiem jak najlepiej ćwiczyć (tak żeby urosnąć- wiem wiem, dieta przede wszystkim, jest już w drodze, odpowiednie służby dietetyczne się tym zajmują ;)).
No więc, wyczytałem gdzieś, że dobrym sposobem jest trenować partiami, więc tak ćwiczę (3x w tygodniu, 1 dzien klata triceps, potem plecy biceps, no a barki brzuch nogi ostatni dzień). Ćwiczę tak, że zwiększam ciężar co serię zmniejszając liczbę powtórzeń (od 12 do 8, czasami 6 jak już siły braknie). I tu pytanie: czy taki trening ma sens, czy też może jest kompletnie beznadziejny?:) bo równocześnie znalazłem coś co się zwie treningiem HST, i zgłupiałem i nie wiem jak ćwiczyć zeby miało to jak największy sens ;)
i jeszcze taka sprawa: praktycznie po każdym treningu przez 2-4 dni mam zakwasy- to normalne? czytałem o tym że to pouszkadzane włókna mięśniowe, ze się regenerują itd, ale wolałbym się upewnić że sobie nie szkodzę ;)
z góry dzięki za odpowiedź, mam nadzieję ze za bardzo nie naspamuję tymi pytaniami ;)