Ale w końcu powiedziałem sobie, że tego ciągłego podupadania w formie musi nadejść w końcu kres i wyznaczyłem sobie małe cele.
Otóż z poprawą kondycji, siły czy ogólnie wyglądu na bardziej usportowiony nigdy nie miałem problemu, bo widoczne efekty jak po przerwach zabierałem się za siebie były widoczne już po dwóch miesiącach.
Natomiast zawsze byłem słabo porozciągany (szpagatu zrobić nie potrafiłem ale z wykonaniem większości ćwiczeń stąd : klik nie miałem ). To mi nie przeszkadzało ale w tej chwili nie potrafię połowy ćwiczeń wykonać nawet z 1/2 zakresu ruchu, innymi słowy czuję się strasznie sztywny.
No więc do rzeczy. Poskładałem sobie wiedzę z kilku artykułów na temat stretchingu które są na forum i od jakiś trzech tygodni co 3 dni wykonuję sobie podlinkowany zestaw ćwiczeń w następujący sposób:
Każde ćwiczenie wykonuję po dwa razy naciągając się maksymalnie tak żeby czuć napięcie ale żeby nie bolało i w naciągnięciu trzymam 20 sekund.
Niestety jak na razie nie widzę żadnych postępów i nawet ich nie odczuwam.
Czy może mi ktoś uświadomić czy za rozruszanie zesztywniałego ciała wziąłem się w odpowiedni sposób, czy też polecić jakiś zestaw ćwiczeń który jest nastawiony typowo na giętkość ciała z ewentualnym czasem po którym, przy systematycznym treningu będą jako takie, znośne rezultaty ?