Może zacznę od tego, że ćwiczyłem przez kilka lub nawet naście miesięcy, dodatkowo w co drugi dzień biegałem lecz ostatnimi czasy zauważyłem ,że motywacja mi leciała na łeb i mimo ,że znam techniki motywacyjne sedno problemu leży zwyczajnie w tym, że "kulturystyka" w cale mnie nie cieszy. Perspektywa efektów zwyczajnie nie pociąga a jeżeli ten sport jest dla mnie bezcelowy to zwyczajnie brak racjonalnego motywu do życia b.zdrowo tylko wszystko "w normie"( czyli raz na tydzień mogę zjeść jakiś "syf" bo po co mam sobie wszystkiego w 100% odmawiać skoro moim celem nie jest tkanka tłuszczowa koło 8-10%).
I tu pojawia się moje pytanie. Jakie sport byście mi polecili? Najlepiej drużynowy który mógłbym zacząć uprawiać po dwudziestym którymś roku życia, nie za drogi ale też aby nie był mocno zniewieściały, może być ekstremalny.
Pozdrawiam WO