Mam 21 lat, 10 lutego 2011 roku doszło do naciągnięcia więzadła pobocznego. Zbyt szybki powrót do sportu sprawił, że 30 czerwca 2011 roku zerwałem ACL, uszkodziłem róg tylnej łąkotki przyśrodkowej. 16 lipca 2012 roku miałem artoskopowo rekonstruowane więzadła krzyżowe przednie z wykorzystaniem ipsilateralnych ścięgien mięśnia smukłego i półścięgnistego z mocowaniem w kości udowej. Po wielu miesiącach żmudnej rehabilitacji doszedłem do zgięcia w stawie +/- 120 stopni oraz do pełnego wyprostu. Jednak mięsień czworogłowy kontuzjowanej nogi jest w stanie dramatycznym, choć powoli zaczyna działać na bodźce i odbudowywać się. Mimo to różnica między obiema nogami w obwodzie uda to jakieś 3-4 cm. Przy maksymalnym zgięciu czuję jakby kolano było zablokowane i nie dało się go już mocniej zgiąć. Jeśli staram się zrobić to delikatnie z użyciem siły, ból narasta i można go porównać do łamania kości. Ból ten występuje w okolicach rzepki oraz nad kolanem (na mięśniu czworogłowym). Mój fizjoterapeuta mówi, że pewnie jest to przyczyną zrostów pooperacyjnych i twierdzi, że można je zniwelować poprzez ćwiczenia. Przyznam, że po kilkunastu wizytach moje zgięcie poprawiło się o prawie 30 stopni, jednak do pełnego zgięcia jeszcze daleko droga. Na początku byłem zachwycony takim rozwiązaniem, bo nie chciałem po raz kolejny by ingerowano w ten staw operacyjnie, jednak z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że może to być nieuniknione. I teraz pytania do Was: czy mój fizjoterapeuta mówi mi prawdę, czy tylko chce wydusić ode mnie pieniądze za dalsze wizyty? Czy jest jakaś metoda, która bez konieczności operacji pomoże mi pozbyć się zrostów? Jak wygląda zabieg usuwania zrostów i co zrobić by więcej nie wróciły? Czy to prawda, że po operacyjnym usuwaniu zrostów kolano na drugi dzień kolano można w pełni zginać i zacząć ćwiczyć nad ‘wyrobieniem’ ruchu zgięcie/wyprost oraz odbudową mięśni?
Dziękuję za każdą odpowiedź i pozdrawiam.