SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Halowe Mistrzostwa Europy w LA 2013 Goteborg

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 2884

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Dominik Bochenek awansował do półfinału w biegu na 60 m ppł.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Grzegorz Sobiński odpadł w eliminacjach biegu na 400 m

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
W piątkowej sesji porannej halowych mistrzostw Europy w Göteborgu wystartowali trzej reprezentanci Polski. Powiodło się tylko jednemu.





Dominik Bochenek, dla którego jest to debiut w HME (w HMŚ startował już trzykrotnie) był drugi w 4. serii eliminacyjnej w biegu na 60 m pł. To dało mu automatyczny awans do półfinału. Zawodnik Zawiszy Bydgoszcz był też zadowolony z czasu – 7.70 – bo tok jego najlepszy w tym roku rezultat. - Zwłaszcza, ze jest to pora śniadaniowa, zwykle po 10-tej jadam właśnie śniadanie. Mam nadzieję, że popołudniu będzie szybciej, jeśli pachwina wytrzyma i zdrowie pozwoli – mówił uśmiechnięty. W półfinale wystartuje m.in. z mistrzem Europy z 2012 roku z Helsinek, Rosjaninem Siergiejem Szubenkowem.

Powodów do zadowolenia nie miał natomiast Grzegorz Sobiński. Na trudnej bieżni w Spale przebiegł niedawno 400 metrów w czasie 47.14. W Goteborgu powinien urwać z tego 2-3 dziesiąte sekundy. Jednak nie udało się. Przy zejściu do wewnętrznej miał starcie na łokcie z Hiszpanem. Wygrał je, ale nie wytrzymał tempa narzuconego przez Czecha i Brytyjczyka. Czas 47.61 sek, czyli… 0.02 sekundy gorzej od ostatniego zawodnika, który kwalifikował się do półfinału! – Chciałem pobiec życiówkę, nie udało się. Być może za mocno zacząłem, nie chciałem, żeby wyprzedzili mnie Hiszpan i Włoch. Niestety, po 300 metrach zabrakło mi sił. Mam nadzieję, że dostanę szansę w sztafecie i tam powalczymy – powiedział.

Mocno rozczarowany był Mateusz Demczyszak. Ten doświadczony średniodystansowiec biegł bardzo aktywnie w swojej serii eliminacyjnej na 3000 metrów. Trzymał się w czołówce, wyszedł nawet na drugie miejsce za nieosiągalnym, pochodzącym z Etiopii reprezentantem Azerbejdżanu Haylem Ibrahimowem. Jednak na 500 metrów przed metą opadł z sił. Mijali go kolejni rywale. Polak nie dał rady utrzymać się w czteroosobowej grupie, goniącej Ibrahimowa. Wpadł na metę jako szósty. Czas 7.59.41 oznaczał, że do awansu do finału zabrakło 0.24 sekundy! – Byłem pewien, że jestem dobrze przygotowany. Ale to jest turniej, wszystko może się zdarzyć. Zabrakło mi sił na końcówce, odcięło mi mięsień czworogłowy, nic nie mogłem zrobić i biegłem siłą woli – mówił kręcąc z dezaprobata głową.



W piątkowej sesji popołudniowej wystartuje siedmioro naszych reprezentantów: Anna Rogowska w skoku o tyczce, Adam Kszczot i Anna Rostkowska na 800 m, Katarzyna Broniatowska, Angelika Cichocka i Danuta Urbanik na 1500 m oraz Dominik Bochenek w półfinale na 60 m pł.



Wyniki na str: http://la.sportresult.com/ajax/eaa2.asp?event_id=10012100000003

Zdjęcia z Göteborga w Galerii: http://www.pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=6 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
W piątek Polacy startowali w Göteborgu ze zmiennym szczęściem. Klasą dla siebie był Adam Kszczot, który uzyskał najlepszy wynik eliminacji na 800 m – 1:48.96.



Podopieczny trenera Zbigniewa Króla rozpoczął spokojnie. Usadowił się na końcu stawki, ale po 200 metrach ruszył do przodu. Stopniowo mijał kolejnych rywali, aż wreszcie, na 200 metrów przed metą wysunął się na czoło. Sunął swobodnie, spoglądając na telebim, na którym widział, że ma 2-3-metrową przewagę nad najszybszym z rywali. Minął linie mety, mając poczucie dobrze wykonanego zadania. – Jak na eliminacje, czas był dość dobry, ale rywale nie pozostawili złudzeń, otworzyli mocno pierwsze 200 metrów. Później nieco zwolnili, musiałem więc pobiec właśnie w ten sposób. Jutro powinien być nieco luźniejszy bieg. Mówiłem już niejednokrotnie, że przyjechałem tu bronić tytułu. Zobaczymy, jak przyczynią się do tego nowe przygotowania – powiedział złoty medalista HME 2011 z Paryża (rozmowa z Adamem na:

W każdym razie, teraz powinno mu być nieco łatwiej, bo eliminacji nie przebrnął najszybszy w tym roku Europejczyk na 800 m – Brytyjczyk Michael Rimmer.

Do finału awansowała też druga nasza złota medalistka sprzed dwóch lat, Anna Rogowska. W eliminacyjnym konkursie tyczkarek wzięło udział 20 zawodniczek, wszystkie startowały w jednej grupie. Konkurs trwał więc ponad 3 godziny. Tylko czterem tyczkarkom udało się pokonać wymaganą wysokość 4.56 (Rogowska trzykrotnie straciła, a do finału awansowała dzięki skutecznej próbie na 4.46). – Konkurs był nawet trudniejszy, niż się spodziewałam. Jutro będzie tylko 8 zawodniczek, wszystko powinno przebiegać dużo płynniej. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby skakać jak najwyżej. Ten sezon jest dla mnie trudny, dużo zmian zostało wprowadzonych do treningu, liczę, że w sobotę wszystko się ładnie poskłada i wrócę z Göteborga z medalem – powiedziała.

W półfinałowym biegu na 60 m pł wystartował Dominik Bochenek. Był minimalnie wolniejszy niż w eliminacjach (7.71) i zajął 6. miejsce w swojej serii. Finał stał na bardzo wysokim poziomie – Rosjanin Siergiej Szubenkow uzyskał najlepszy w tym roku wynik na świecie (7.49) – kolejne medale rozdano za wyniki 7.51 i 7.53. – Szkoda mi tego półfinału, bo popełniłem kilka błędów. Pewnie to zaważyło na końcowym wyniku. Trudno, jeszcze nie w tym roku. Teraz musze sobie zrobić dwa tygodnie przerwy, potrzebuję zabiegów na nodze zakrocznej – stwierdził zawodnik Zawiszy Bydgoszcz.

W trzech seriach eliminacyjnych na 1500 metrów mieliśmy trzy reprezentantki. Najpierw do boju ruszyła Danuta Urbanik. Halowa mistrzyni kraju z tego roku już przed wyjściem na bieżnię nie czuła się najlepiej. – Kiedy wstawałam rano z łóżka trochę kręciło mi się w głowie, nie wiem, czy to kwestia stresu czy czegoś innego. Jestem rozczarowana, bo nie udało się wejść do finału. Nie mam do siebie pretensji jeśli chodzi o taktykę. Po prostu zabrakło mi sił, widocznie to nie był mój dzień… - powiedziała. W swojej serii była szósta z wynikiem 4:15.29.

Również jej koleżance „po fachu”, Angelice Cichockiej nie udało się awansować do finałowej „dziewiątki”. W drugiej serii była czwarta, a rezultat 4:14.00 oznaczał, że została pierwsza, która nie weszła do finału z czasem (zabrakło 0.2 sekundy). – Na początku starałam się trzymać z tyłu, żeby nie wdawać się w przepychanki tak jak przed rokiem w Stambule. Wydaje mi się, że biegłam czujnie. Jednak ostatnie moje przygody z przeziębieniem trochę mnie osłabiły. Walczyłam, dałam z siebie bardzo dużo, ale nie wystarczyło. Szczerze mówiąc, zastanawiałam się, czy tutaj przyjeżdżać, bo we wtorek skończyłam kurację antybiotykowa. Zdecydowałam jednak, że wystartuję w Göteborgu. To przecież kolejne doświadczenie, które może zaprocentować – mówiła po zejściu z bieżni.

Kiedy już traciliśmy nadzieję, że zobaczymy którąś z Polek w finałowym biegu na 1500 m, z bardzo dobrej strony pokazała się Katarzyna Broniatowska (rozmowa z Kasią na:

W trzeciej serii eliminacyjnej zajęła drugie miejsce. Najpierw długo, bardzo mądrze biegła po wewnętrznej na 3-4 pozycji, później zachowała w końcówce bardzo dużo sił i skutecznie finiszowała. – Ja lubię takie wolne biegi, potrafię się dobrze ustawić na początku i pilnować, żeby mnie zbyt wiele rywalek nie wyprzedzało. Na szczęście rzuciłam się na metę i z trzeciego wskoczyłam na drugie miejsce. W finale będę walczyła o wszystko. Tylko etiopska Szwedka Aregawi jest poza zasięgiem wszystkich pozostałych rywalek – mówiła uradowana podopieczna Zbigniewa Króla

Nie udało się wejść do półfinału Annie Rostkowskiej, która wróciła do sportu 3,5-letniej przerwie macierzyńskiej. Czas 2:05.95 spowodował, że została sklasyfikowana na ostatniej pozycji (jedna zawodniczka nie ukończyła biegu, dwie zostały zdyskwalifikowane). – Pogubiłam się w tym biegu, zrobiłam kilka przyspieszeń, które mnie trochę kosztowały, musiałam hamować. To nie przyniosło żadnego efektu, wprost przeciwnie, klęska na ostatnich 50 metrach. Dziękuję, że otrzymałam szansę występu w Goteborgu. Dzięki temu mam większy zapał, by wrócić na bieżnię po długiej przerwie. Moim celem jest mocny sezon letni 2013 – powiedziała mama półtorarocznej Olgi.



W sobotę w Göteborgu wystartuje dziesięcioro reprezentantów Polski, w tym Anna Rogowska, Adam Kszczot i Marcin Lewandowski.



Wyniki na stronie: http://la.sportresult.com/ajax/eaa2.asp?event_id=10012100000003&event_day=2&module=timetable_date&lang=en 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
W porannej sesji drugiego dnia mistrzostw z dobrej strony pokazali się debiutanci w tego typu imprezie, ale na słowa uznania zasługują też doświadczeni zawodnicy. Przede wszystkim Marcin Lewandowski, który mimo problemów zdrowotnych wygrał swoją serię eliminacyjną na 1500 m i awansował do finału.



Niewiele brakowało, a Lewandowski w ogóle nie wystartowałby w tych mistrzostwach. Dzień przed przylotem do Szwecji dopadło go przeziębienie. – Wciąż nie czuję się najlepiej, lekarz kadrowy, z którym się konsultowałem, zasugerował nawet, żebym się wycofał z rywalizacji. Ale ja jestem walczakiem. Postanowiłem pobiec i oczywiście nie żałuję. Mam nadzieję, że również w finale zaprezentuję się z najlepszej strony – powiedział, kilka minut po tym, jak wygrał II serię eliminacyjną z czasem 3:42.60. Od początku biegł bardzo mądrze. Trzymał się na końcu stawki, a do ataku ruszył po 800 metrach. Z łatwością mijał kolejnych rywali, a na ostatnich metrach „połknął” Francuza Simona Denissela i jako pierwszy przekroczył linię mety.

W niedzielnym finale Lewandowski pobiegnie ramię w ramię z Bartoszem Nowickim. Brązowy medalista HME sprzed dwóch lat na tym dystansie zajął 3. pozycję w I serii. To był najszybszy bieg eliminacji i dzięki czasowi 3:40.15 Nowicki awansował do najlepszej dziewiątki szwedzkich mistrzostw. – Identycznie było dwa lata temu w Paryżu, też awansowałem z czasem i też zająłem trzecie miejsce w swojej serii. I teraz najlepsze: również za Turkiem i Hiszpanem, czyli tak jak dziś! Może więc w finale będzie powtórka z Paryża. W każdym razie czuję się bardzo dobrze, jestem w formie i potrafię mocno walczyć na końcówce biegu. Wierzę, że się uda – mówił rozradowany.

W ostatniej serii biegł tegoroczny halowy mistrz Polski, Szymon Krawczyk. Wziął udział w mocnej przepychance, ale wygrał ją i utrzymał pozycję. Później jednak wyraźnie opadł z sił i z czasem 3:47.84 zajął 7. miejsce w tej serii.

Z dobrej strony pokazał się w Göteborgu nasz skoczek w dal, Adrian Strzałkowski. Już w pierwszej kolejce poszybował na odległość 7.87. Tylko centymetr bliżej od rekordu życiowego, ustanowionego w tym roku. Później było 7.83 i 7.57. W debiucie w seniorskiej imprezie Strzałkowski zajął 10. miejsce. - Jestem zadowolony, że skoczyłem na swoim poziomie, choć wydaje mi się, że mogło być jeszcze lepiej. Czułem się dobrze i rozbieg też mi pasował. Miałem nadzieję na awans, ale w drugim skoku nie wyszło mi lądowanie, w trzecim rozbieg i nie udało się. Mimo to jestem dodatkowo zmotywowany, będę ciężko trenował i mam nadzieję, że w lecie uzyskam lepsze wyniki – powiedział podopieczny trenera Leszka Lipińskiego. Niespodzianką było odpadnięcie w eliminacjach obrońcy mistrzowskiego tytułu, Niemca Sebastiana Bayera.

Powody do zadowolenia miał inny debiutant na imprezie tej rangi, tyczkarz Robert Sobera. Czwarty zawodnik mistrzostw świata juniorów z 2010 roku skakał dziś bardzo dobrze – w pierwszych próbach zaliczał 5.20, 5.40, 5.50 i 5.60 – ten ostatni wynik to rekord życiowy poprawiony o 10 centymetrów. Wtedy zmienił tyczkę (dotychczas jeszcze nie skakał na sprzęcie o takich parametrach). Takie skoki dały mu 5. miejsce w pierwszej grupie kwalifikacyjnej i awans do niedzielnego finału. Nic więc dziwnego, że Robert był zadowolony ze swojej postawy. – Nie miałem nic do stracenia, nie czułem presji, skakałem jakby to był trening i do pewnego momentu szło znakomicie. Mogłem pokonać 5.70, ale tyczka która wziąłem była jeszcze nie wypróbowana. Może gdybym miał do dyspozycji jeden skok więcej dałbym radę… Dobry rozbieg i atmosfera dużych zawodów zmobilizowały mnie do dobrego skakania, mam nadzieję, że w finale będzie jeszcze lepiej – stwierdził 22-letni zawodnik AZS AWF Wrocław.

Jego kolega po fachu, Piotr Lisek wyrównał w eliminacjach rekord życiowy (5.50). Strącił poprzeczkę na 5.60 i przeniósł dwie próby na 5.70 (tylko pokonanie tej wysokości dałoby mu awans do finału). Nie udało się.

Z sobotniego startu z pewnością nie może być zadowolona Kamila Stepaniuk. Halowa mistrzyni Polski w skoku wzwyż, finalistka HME sprzed 4 lat, która w tym roku skoczyła 1.92, dziś dopiero w 3. próbie zaliczyła 1.85, a na 1.89 trzykrotnie strąciła poprzeczkę. – Wielka szkoda, bo czułam się bardzo dobrze. Popełniłam jednak błędy nad poprzeczką i zamiast 1.92, albo 1.94, skoczyłam tylko 1.85 –p powiedziała zasmucona. Została sklasyfikowana na 17. pozycji.



Wyniki na str: http://la.sportresult.com/ajax/eaa2.asp?event_id=10012100000003 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Polacy w składzie Michał Pietrzak, Rafał Omelko, Łukasz Domagała, Grzegorz Sobiński wywalczyli brązowy medal w sztafecie 4x400 metrów podczas rozgrywanych w Goeteborgu Halowych Mistrzostw Europy. Początkowo Biało-Czerwoni zostali sklasyfikowanie na trzeciej lokacie, ale po dyskwalifikacji Wielkiej Brytanii zostali przesunięci na drugie miejsce. Chwilę później Brytyjczycy złożyli jednak protest, który został uznany, a to oznaczało ich powrót na najwyższy stopień podium, a spadek Polaków na trzecią lokatę. Kolejny protest złożyli czwarci na mecie Czesi i to zaowocowało stratą medalu przez Polaków i "brązem" dla Czechów.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Marcin Lewandowski czwarty na 1500 m

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Strzałkowski dziesiąty w skoku w dal

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Po Halowych Mistrzostwach Europy w Göteborgu pojawiło się wiele głosów, dość rozbieżnych, na temat składania protestów i pracy komisji odwoławczej na zawodach lekkoatletycznych.

Byłem członkiem 3-osobowych komisji odwoławczych podczas Halowych Mistrzostw Świata w Stambule ’12 i Mistrzostw w Göteborgu, poniżej pokrótce przedstawiam podstawowe procedury stosowane przy składaniu protestów oraz zasady pracy komisji obowiązujące na imprezach podobnej rangi.

Protesty dotyczące wyniku lub prowadzenia konkurencji należy zgłaszać w ciągu 30 minut od momentu ogłoszenia jej oficjalnych wyników.

Protest ustny

Każdy protest powinien być w pierwszej kolejności zgłoszony ustnie do arbitra (konkurencji technicznej albo biegów) przez samego zawodnika lub przez oficjalnego przedstawiciela zespołu (kierownika drużyny). Przy rozpatrywaniu protestu arbiter powinien wziąć pod uwagę wszystkie niezbędne jego zdaniem informacje, łącznie z filmami zarejestrowanymi za pomocą kamer organizatora.

Obecnie bardzo często po proteście ustnym w konkurencjach biegowych umożliwia się protestującemu obejrzenie zarejestrowanego zapisu (nawet z wielu kamer) wspólnie z arbitrem biegów, który może zmienić lub wyjaśnić swą decyzję.

Protest do komisji odwoławczej

Jeżeli kierownik drużyny podtrzymuje swój protest, to kolejna część procedury odbywa się w Centrum Informacji Technicznej (ang. TIC). Kierownik drużyny wypełnia formularz protestu, wnosi kaucję w gotówce (rzędu 75 Euro), a całość sprawy przejmuje sekretarz komisji odwoławczej (zwykle miejscowy sędzia międzynarodowy), niewchodzący w jej skład. Jeśli w grę wchodzi podział medali, wstrzymuje się ceremonię dekoracji.

Następnie protest jest przekazywany komisji odwoławczej, która zawsze obraduje w całkowicie wydzielonym pomieszczeniu. W zależności od konkurencji komisja zapoznaje się z dostępnym zarejestrowanym materiałem w pomieszczeniu:
- wideo (dot. przebiegu konkurencji biegowej/rzutów/skoków „wysokich”)
- fotofiniszu (kolejność na mecie)
- pomiaru odległości w skokach „długich” metodą wideo (VDM).

Podczas analizy dokumentów w pomieszczeniu może przebywać wyłącznie komisja, operator urządzeń i ew. sekretarz komisji. Pracę urządzeń rejestrujących należy tak zorganizować, aby bez przerw w bieżącym nagrywaniu zawodów istniała możliwość wielokrotnego odtwarzania (również w zwolnionym tempie) kontrowersyjnej sytuacji z każdej interesującej dla sprawy kamery.

Zwykle bezpośrednio po analizie komisja podejmuje pisemną decyzję lub może jeszcze zasięgać opinii wszystkich odpowiednich osób (głównie arbitra konkurencji i sędziego międzynarodowego ITO/ATO). Jeśli posiadane przez komisję dokumenty, w tym wszystkie dostępne zapisy wideo, nie są przekonywujące, to należy podtrzymać decyzję arbitra.

Obecnie przepisy przewidują możliwość przedłożenia komisji przez protestującego własnych rejestracji zawodów, które mogą wpłynąć na zmianę decyzji jurorów. O istnieniu takiego zapisu należy komisję poinformować możliwie szybko, nie później niż bezpośrednio po otrzymaniu kopii decyzji.

W wypadku odrzucenia protestu kaucja przepada, w przeciwnym razie – zostaje zwrócona.

Członkami komisji odwoławczej na zawodach European Athletics są sędziowie międzynarodowi ITO/ATO czyli osoby, których gruntowna znajomość przepisów została zweryfikowana (na zawodach IAAF w skład komisji wchodzą członkowie Rady IAAF i sędziowie ITO).
Członkowie komisji odwoławczej nie biorą udziału w rozpatrywaniu przez komisję protestu mającego bezpośredni lub pośredni wpływ na zawodnika stowarzyszonego w federacji tego samego kraju co członek komisji.

Decyzja komisji jest ostateczna. Nie istnieje dalsza możliwość odwołania od decyzji do innych ciał, włączając w to Sportowy Sąd Arbitrażowy (CAS).

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Sitakowka palce

Następny temat

Jakie buty do biegania? początkujący

WHEY premium