To jasne. Jeśli natomiast przyjmuję aminokwas bezpośrednio, wtedy wchodzi do ust, pobudzając najpierw smak, który orzeka: „słodkie”. Ciało jest tak zaprogramowane, że słodkie oznacza węglowodany. Natychmiast do mózgu wysyłany jest sygnał „ wolne węglowodany”. Mózg wysyła do trzustki sygnał: „ węglowodany w drodze, przygotuj się przyjaciółko”. A co robi trzustka? Ma zadanie wydzielać insulinę. Jest więc przygotowana na takie działanie. Ale ten wolny aminokwas przechodzi teraz bezpośrednio do krwi i dalej przez barierę krew-mózg do mózgu, stając się neurotoksyną. Teraz mamy w mózgu więcej tych substancji niż konieczne. Wydzielają się w mózgu jako substancje przekaźnikowe na tyle, na ile to konieczne. Jeżeli jest ich więcej niż potrzeba, pojawia się więcej sygnałów niż konieczne. Teraz w mózgu iskrzy. Jeśli tych impulsów jest za dużo, obniża się poziom serotoniny w ciele. I mamy problem. Czym jest teraz mózg albo osoba? Na ten moment wygenerowaną schizofrenią: agresja, niemożliwe jest spokojnie usiedzieć, nadpobudliwość ruchowa.
Ale to nie wszystko. Trzustka jest przygotowana i co się teraz dzieje? Nic nie przychodzi. Można ogólnie powiedzieć, że osoba akurat się odchudza i niczego nie przyjmuje, ale trzustka jest przygotowana i wysyła z powrotem sygnał do mózgu. Gdzie to jest? Dzieje się tak raz, 10, 100, 1000 razy i co ostatecznie mówi trzustka? Czort z tobą, nie wierze ci. Lecz teraz nie wydziela już insuliny. I co mamy? Ma się cukrzycę nie dlatego, że trzustka nie może, ale dlatego, że już tego nie robi. Więc najlepszym źródłem aminokwasów są białka, nie pojedyncze aminokwasy.
Ludzie mówią – przecież to naturalna substancja, nie powinna sprawiać problemu. Owszem tak. Naturalny związek, który ma być wchłonięty w dolnym jelicie, aby ulec przetworzeniu w wątrobie, zanim przedostanie się do pełnego krwiobiegu. Ale w postaci wolnych aminokwasów otrzymujemy go bezpośrednio. Zatem występuje problem – neurotoksyna. Niektórzy reagują w ten sam sposób, mają skurcze mięśni, bóle głowy, karku, poty lub napady epileptyczne. Należy więc unikać wolnych aminokwasów. Aminokwasy tak popularne w środowisku kulturystycznym oraz ludzi uprawiających sport. Czy nie było by prościej gdyby zamiast wolnych aminokwasów po treningu spożywać izolaty lub koncentraty białek z niewielką ilością prostych węglowodanów?
Są to słowa profesora od fizjologii żywienia. Prof dr Wolter Veith. Co o tym sądzicie, gościu gada głupoty czy jest w tym sens?