Od jakiegoś czasu (około) ćwiczę co drugi dzień na skakance (około 2500-3200 skoków) plus spacery (oszczędzam na komunikacji miejskiej, dziennie dojście do pracy, na uczelnię etc. to niewiele ponad godzina), do tego ćwiczenia rozciągające codziennie koło 30 minut. W zasadzie kondycję mam całkiem niezłą - sporo jeżdżę na rowerze, podczas skakania mogę skoczyć z 2200 bez zadyszki i przerw (nie wiem czy to jakiś szalony wyczyn, ale porównuję z dokonaniami znajomych mi pań).
Dziennie jem około 1500/1700 kcal - śniadanie owsianka na wodzie/jajka na twardo, potem ryż z warzywami albo warzywa z kurczakiem na parze, ew. kasza gryczana. Wieczorem jakiś kefir czy jajka.
No i niestety nie widzę rezultatów, poza powiększeniem się łydek (a przecie nie o to mi chodzi) i ogólnym delikatnym wysmukleniem ciała.
Co mogę robić źle? jak z tym białkiem? czy powinnam wyeliminować płatki owsiane/kaszę?
Będę wdzięczna za wskazówki.
:)