Mam około 6 miesięcy "stażu" na siłowni. Staż w cudzysłowie, gdyż jako - takie obeznanie, formy, muscle - mind zaczynam dopiero budować. Generalnie do tej pory nie zrobiłem żadnych postępów.
To było słowem wstępu – teraz do rzeczy. Robię FBW. Zakresy powtórzeń najbardziej podstawowe 12 – 8, przy czym prawie zawsze łapię załamanie mięśniowe w tym zakresie. Odpoczynek koło 90 sekund między seriami. Ilość serii kształtuje się na poziomie 4 na duże partie i 3 na mniejsze. Tak prezentuje się mój trening który wykonuję co 2 dni. Jednak tu pojawia się problem – mimo, że daję z siebie wszystko (tak przynajmniej to odbieram skoro prawie zawsze kończę na załamaniu mięśniowym), to nie czuję tego w mięśniach. Następnego dnia po siłowni większość znajomych ledwo się rusza (troszkę koloryzując), a ja za to nie czuję, żebym „ruszył moje mięśnie”, a co dopiero „dał sobie w kość”.
Reasumując – daję z siebie wszystko, a kilka godzin po siłowni już wcale nie czuję, żebym ją odwiedził. Macie jakieś pomysły czemu tak się dzieje? Teoretycznie nawet jeśli mam słabą formę i wiosłuję używając bicepsa to powinienem czuć chociaż go, jeśli nie plecy, a tu nic.
Pozdrawiam.