Od pewnego czasu trzymam się swojego systemu żywieniowego. Dużo kilogramów na nim zbiłem. Może nie jest w 100 % zbilansowany ani nie mam konkretnej rozpiski kalorycznej , ale to jedyne na co mogę sobie pozwolić.
Wcześniej , nie ukrywam , głodowałem się i cały czas zasypiałem myśląc o posiłku i mimo ,że głodówka działała to w końcu waga stanęła. Wiem ,że za niskie spożycie kalorii może blokować dalsze chudnięcie , więc aktualnie moje posiłki wyglądają mniej więcej tak:
Śniadania:
100g owsianki
50g rodzynek i orzechów
Kapsułka omega 3
2 Śniadanie:
Jaja na twardo x2 + jabłko lub też same jabłko
Obiad:
Filet z kurczaka/ kotletly z łopatki wieprzowej/duszony schab + 100g ryż brązowy + surówka
Podwieczorek:
Filet z kurczaka + warzywa + ryż brazowy lub parboiled
Kolacja:
200g twarogu chudego + 50ml mleka + 50 ml jogurty naturalnego + łyżka miodu
Tak mniej więcej wygląda to co jem w ciągu dnia.
Jeśli chodzi o mnie to:
Lat : 25
Waga: 82 kg (80 kg po głodówce)
Wzrost: 190 cm
3-4 x w tyg ćwiczenia siłowe + 3 x interwały w dni wolne
Teraz moje pytanie. Staram się jeść czysto , moim jedynym grzechem od czasu do czasu jest białe pieczywo i to raz na tydzień lub rzadziej.
Z moich obliczeń na oko aktualne posiłki to nieco ponad 2000 kalorii , wedle mojego zapotrzebowania powinienem jeść ponad 3000. Od momentu kiedy zacząłem jeść więcej , przybyło mi 2 kg - mimo ,że bilans jest wciąż na minusie. Zastanawiam się czy może przez to głodowanie wpadłem w jojo czy po prostu za szybko wskoczyłem na wyższy pułap kaloryczny ? Zbytnio nie rozumiem jak wciąż jedząc za mało , waga idzie w górę, tym bardziej ,że nie jem nic innego.