Zmieniam trochę charakter bloga - będzie bardziej treningowy, niż żywieniowy. Tzn. miskę będę trzymać, ale nie będę się nad nią tutaj rozwodzić, bo utrata kilogramów schodzi na dalszy plan. Za bardzo mnie sfrustrowało to ostatnio (po odstawieniu antytabsów w miesiąc na dietce i z ćwiczeniami przybrałam na wadze 3kg, więc po prostu przestaję na jakiś czas wchodzić na wagę i się mierzyć - utrata tłuszczyku ma być efektem ubocznym, a nie celem) i dlatego ustaliłam sobie nowy cel:
WYROBIĆ ŻYCIOWĄ FORMĘ!
Moja kondycja jest mniej więcej taka jak u przeciętnej 70-latki. Paliłam połowę życia, rzuciłam pół roku temu, to mam szanse odbudować się. Jednym słowem kondycha ma być jak u wysportowanej 20-latki. Narzędzia:
- rower: codziennie 2 x 30 min rano do pracy i z pracy do domu.
- bieganie: póki co marszobiegi (z przewagą marszu, całość żółwim tempem, a i tak tchu brak).
Zainstalowałam sobie program endomondo, więc będę na bieżąco wpisywać wyniki, postępy i ogólnie moje obserwacje :)
Mój pierwszy cel to przebiec 5 km. Dzisiaj na samą myśl o tym dystansie robię się zmęczona i mi tętno idzie w górę
Jak 5 km stanie się faktem, to celem będzie dyszka, ale to już za radą dziewczyn z planem treningowym. Mamy maj, fajnie by było gdybym jeszcze w tym roku przebiegła 10 km :)